Jak pisze gazeta, przy ponad 1,5 mln firm to tyle co nic. I znacznie mniej niż w innych, nawet dużo mniejszych, krajach. W Czechach i na Słowacji upadło w 2016 r. po 8 tys. firm, w Belgii ponad 9 tys. W Hiszpanii, do której Polska jest często porównywana – ponad 4,8 tys.

Dlaczego nasz kraj wypada w tym zestawieniu tak dobrze?  Winne są skomplikowane procedury – sądy miesiącami analizują wnioski. – Firma musi mieć środki na sfinansowanie kosztów upadłości. Gdy ich nie ma, sądy oddalają wniosek, mimo że nie spłaca długów – tłumaczy jeden z ekonomistów.

Sytuację w Polsce miały poprawić przepisy obowiązujące od stycznia ub.r. Pojawiły się nowe możliwości restrukturyzacji, np. firmy mogą wystąpić do sądu, gdy mają problemy z płynnością, ale jeszcze jej nie utraciły. Regulacje te nie przyniosły jednak spodziewanych efektów.

 

Źródło: Rzeczpospolita / Autor: Piotr Mazurkiewicz