Jak mówi ekspert w wywiadzie dla serwisu Oświata.abc.pl, przeciętny dyrektor szkoły – zwłaszcza dyrektorzy szkół podstawowych, w których działają klasy gimnazjalne – musi teraz funkcjonować w dwóch reżimach prawnych: tak długo bowiem, jak prowadzone jest kształcenie w formach dotychczasowego ustroju szkolnego, trzeba stosować jednocześnie nowe i stare przepisy. Nawet prawnikom sprawia to spore trudności. Co ma więc powiedzieć, dajmy na to, polonista lub chemik, któremu dane jest kierować pracą szkoły?
A zatem mamy ustawę - Prawo oświatowe, przepisy ją wprowadzające oraz akty wykonawcze, które wprawdzie w dużej części powielają dotychczasowe regulacje, ale są to jednak formalnie zupełnie nowe rozporządzenia.
Dodatkowo dyrektorzy szkół wciąż muszą sięgnąć do ustawy o systemie oświaty oraz wydanych na jej podstawie rozporządzeń, ponieważ z jakiegoś powodu ustawodawca zdecydował, że stosuje się je w sposób konsekwentny do starego trybu kształcenia. Stwierdzenie, że to jest spory kłopot dla dyrektora szkoły, jest eufemizmem - mówi dr hab. Mateusz Pilich. Więcej>>
Legislacyjna hiperinflacja groźna dla oświaty
Największym problemem oświaty jest obecnie brak pewności prawa wywołany hiperinflacją legislacji oświatowej - twierdzi dr hab. Mateusz Pilich. Jego zdaniem nowe przepisy są niejasne nawet dla prawników.