W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” (30.11.2009.) minister przyznaje, że wejście 6 grudnia br. w życie wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który nakazuje stosowanie w polskich zakładach karnych minimalnej powierzchni 3 metrów kwadratowych na jednego osadzonego, jest dla jego resortu poważnym problemem. Podkreśla jednak, że ministerstwo robi wszystko, by zminimalizować skalę przeludnienia w polskich zakładach karnych. – Z roku na rok pozyskujemy nowe dodatkowe miejsca w więzieniach. W przyszłym roku przybędzie ich w sumie prawie 1300. Zmieniamy status niektórych placówek penitencjarnych – z aresztów śledczych na zakłady karne. Nie mowy o amnestii. Tego typu sugestie to straszenie obywateli. Mamy jeszcze jeden sposób: system dozoru elektronicznego, tzw. areszty domowe... . Nie dopuszczę do sytuacji, w której przestępcy wyjdą z cel po to, żeby cieszyć się niezasłużoną wolnością – mówi minister na łamach „Rzeczpospolitej”.

Przyznaje jednak, że z 500 tzw. bransoletek, czyli urządzeń do elektronicznego nadzoru skazanych, wykorzystywanych jest obecnie tylko ... pięć.