Jak napisała w czwartek "Gazeta Wyborcza", minister swoje zastrzeżenia do konwencji wyraził w rozmowie z działaczami Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. - Zastrzeżeniem związanym z tym aktem prawa międzynarodowego jest definicja społeczna płci i związane z nią obowiązki promocji postaw społecznych. W tym zakresie konwencja wykracza poza konstytucyjny system uwarunkowań aksjologicznych - tak na pytanie o przyczynę zastrzeżeń ministra odpowiedziała jego rzeczniczka Patrycja Loose. Poproszona o sprecyzowanie, na czym ta aksjologiczna niespójność polega, odpowiedziała, że definicja płci zawarta w konwencji "nie jest spójna" z konstytucyjną zasadą ochrony godności człowieka oraz z art. 18 konstytucji mówiącym, że "małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką RP".
Agnieszka Kozłowska-Rajewicz twierdzi, że taka ocena zawartości konwencji nie jest zgodna ze stanowiskiem polskiego rządu. I przypomina, że premier Donald Tusk zapowiedział już podpisanie tego dokumentu.
Podczas piątkowej rozmowy na antenie radia TOK FM Rajewicz stwierdziła, że spyta ministra Gowina, czy cytowane opinie w sprawie konwencji są oficjalnym stanowiskiem resortu sprawiedliwości. Będzie też pytała o to, dlaczego przedstawiciele ministerstwa krytykują przyjęte w konwencji standardy równości płci w sytuacji, gdy są one już w Europie uznawane za normę. Zdaniem Rajewicz cytowane w artykule "GW" opinie reprezentantów Ministerstwa Sprawiedliwości są nieuprawnione.
Czytaj także: Minister Gowin broni tradycyjnej roli kobiety