Zdaniem autora komentarza do wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 9 marca 2016 r. (K 47/15), który opublikowany został właśnie w Systemie Informacji Prawnej Lex, w odniesieniu do Trybunału kategoria orzeczeń wadliwych, nieważnych lub nieistniejących w ogóle nie ma racji bytu, a co za tym idzie – tym bardziej nie może być konstruowana per analogiam, np. jako odwzorowanie instancyjnych mechanizmów sądownictwa powszechnego.
-Taki sposób myślenia jest dowolny i właściwie nie sposób z nim sensownie polemizować. Należy zwrócić uwagę, że negowanie ostateczności orzeczeń Trybunału jest nie do utrzymania także w znaczeniu teoretycznym. System prawa musi się odwoływać do instytucji, które wiążąco i oficjalnie kształtują stosunki prawne oraz rozstrzygają definitywnie spory, w tym spory o konstytucyjność prawa. Ostateczność orzeczeń blokuje regres w nieskończoność, co stabilizuje porządek prawny i gwarantuje jego przewidywalność. Dlatego w poprzednim stanie konstytucyjnym walor ostateczności orzeczeń Trybunału był substytuowany uchwałą sejmową, a obecnie ostateczność orzeczeń Trybunału z wyboru ustrojodawcy jest zupełna i nie determinują jej czynności żadnego innego podmiotu władzy publicznej - pisze autor komentarza. Więcej>>
Konstytucjonalista: to ustrojodawca zdecydował o ostateczności wyroków TK
Jednym z niewątpliwych elementów konstytucyjnego unormowania skutków orzeczeń Trybunału jest ich absolutna ostateczność. Nie ma żadnej przestrzeni na dywagacje w tym zakresie, czy przez budowanie procedur weryfikacji treści rozstrzygnięć sądu konstytucyjnego, czy przez kontrolę ich warunków formalnych - twierdzi dr Piotr Radziewicz z Instytutu Nauk Prawnych PAN.