Parlament Europejski przyjął w zeszłym tygodniu nowe dyrektywy dotyczące zamówień publicznych. Oczywiście można dokonywać ich analizy pod kątem wpływu na konkurencję, na większą efektywność i racjonalność wydatkowania środków publicznych, czy jakiekolwiek inne hurraoptymistyczne i artykułowane przez światek europejski elementy generalnie poprawiające rzeczywistość zamówieniową - uważa ekspert Wojciech Hartung z kancelarii Domański Zakrzewski Palinka.
Ekspert podaje przykład:
Dzięki nowemu kryterium, jakim jest „najwyższa korzyść ekonomiczna”, władze publiczne będą mogły przykładać większą wagę do jakości, kwestii wpływu na środowisko oraz korzyści społecznych ofert, wciąż jednak biorąc pod uwagę cenę oraz koszty wynikające z cyklu życia przedstawionych w ofercie produktów. „Nowe kryteria zakończą dyktaturę najniższej ceny, sprawiając, że to jakość będzie najistotniejsza„, wyjaśnił Marc Tarabella belgijski parlamentarzysta z frakcji socjal-demokratów odpowiedzialny za sprawozdanie.
- Żyjemy jednak w dwóch rzeczywistościach prawnych: europejskiej i polskiej - pisze na blogu Hartung.- Ta pierwsza nijak się ma do tej drugiej. Istnieją w rzeczywistości europejskiej prawdy takie jak obowiązek proeuropejskiej wykładni przepisów krajowych aż po praktyczne stosowanie zasady pierwszeństwa prawa europejskiego (oczywiście przy zachowaniu wszelkich, wynikających przede wszystkim z orzecznictwa, tak europejskiego jak krajowego, zasad i przesłanek) - dodaje.
Ta druga, „czyta” wyłącznie tekst polskiej ustawy i co więcej interpretuje go g(d)ramatycznie.Jedną bowiem sprawą jest tekst, drugą jego zrozumienie i interpretacja. Lenistwo (oby tylko) sprawia, że żyjemy w krajowej rzeczywistości tekstowej!- posumowuje Hartung.