Henryk M., zwany śląskim baronem paliwowym, wyjdzie na wolność po prawie pięciu latach spędzonych w areszcie. Na przedłużenie izolacji po raz kolejny  nie zgodził się Sąd Apelacyjny w Katowicach, który odmówił Sądowi Okręgowemu w tym mieście, w którym ma się toczyć proces w sprawie tzw. śląskiej mafii paliwowej.

Sąd apelacyjny nie uwzględnił wniosku o przedłużenie aresztu ze względu na brak przesłanek do stosowania takiego środka zapobiegawczego na obecnym etapie, szczególnie w sytuacji gdy okres tymczasowego aresztowania  trwa już prawie pięć lat - powiedział rzecznik sądu apelacyjnego. Śledztwo w sprawie tzw. śląskiej afery paliwowej to jedna z największych tego rodzaju spraw w Polsce. Przez sześć lat oskarżeni mieli oszukać Skarb Państwa na prawie 500 mln zł. Prokuratorskie postępowanie zostało zamknięte w kwietniu 2000r. i od tego czasu akta kilkakrotnie wędrowały między katowickimi sądami, na co wpływ miały m.in. zmieniające się przepisy. Tymczasem W. siedział w więzieniu.

Obrońcy oskarżonych wielokrotnie krytykowali niemoc wymiaru sprawiedliwości, która nie pozwala od wielu miesięcy rozpocząć procesu. Obrońca głównego oskarżonego nawet zaskarżył do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu przewlekłość postępowania. Zwracał uwagę na fakt, że jego klient przyznał się do zarzutów i to dzięki jego wyjaśnieniom prokuratura poczyniła w śledztwie wiele ustaleń. W ocenie obrony,  niezrozumiałe było, że materiał dowodowy jest od dawna zgromadzony,  a mimo to Henryk M. ciągle był aresztowany. Teraz został wreszcie zwolniony, ale kolejny rekord został przez polski wymiar sprawiedliwości pobity. Pięć lat potrzymać człowieka w więzieniu bez wyroku to jak na państwo prawa niezły wynik. Brawo!