Jak poinformował  minister skarbu Aleksander Grad, nad projektem ustawy w sprawie zadośćuczynienia za mienie utracone po wojnie pracuje obecnie Komitet Stały Rady. Szef resortu skarbu twierdzi, że projekt przeszedł już procedurę uzgodnień międzyresortowych, ale "trudno powiedzieć, jak długo potrwają prace w Komitecie Stałym, bo to jest skomplikowana materia". Dodał jednak, że przyszła ustawa znajduje się na ukończeniu "prac rządowych".

Projekt ustawy o świadczeniach pieniężnych przyznawanych niektórym osobom, których dotyczyły procesy nacjonalizacji, ma obejmować lata 1944-1962. Zadośćuczynienie będzie dotyczyło obywateli polskich, których mienie zostało znacjonalizowane oraz spadkobierców na prawie polskim. Na ten cel ma być przeznaczone 20 mld zł z Funduszu Świadczeń. Fundusz jest zasilany m.in. pieniędzmi ze sprzedaży należących do Skarbu Państwa 5 proc. akcji w każdej ze spółek powstałych w wyniku komercjalizacji. Nabór wniosków od poszkodowanych ma trwać przez rok od daty wejścia w życie przyszłej ustawy, a to ma nastąpić po upływie 6 miesięcy od dnia jej ogłoszenia w Dzienniku Ustaw. Świadczenia będą wypłacane na podstawie decyzji wojewody, który będzie miał na to sześć miesięcy od momentu złożenia przez poszkodowanego wniosku wraz z kompletem dokumentów. Poszkodowani będą mogli wybrać, czy dochodzą swoich roszczeń w drodze ustawy, czy w postępowaniu sądowym.

Na razie nie wiadomo, jaka będzie wysokość zwrotu utraconego majątku. Poprzednie projekty przewidywały zwrot byłym właścicielom lub ich spadkobiercom 50 proc. wartości, potem była mowa o 20 proc.  Właśnie wysokość zwrotu jest tu kluczowym problemem, bowiem chodzi o naprawdę duże wartości. Pojawiają się w tym zakresie różne liczby, ale chyba za najbardziej miarodajne można uznać szacunki Ministerstwa Skarbu Państwa. W 2001 roku resort ten szacował wartość mienia przejętego przez władze PRL na ok. 190 mld zł. Do tego mogą dojść roszczenia o utracone korzyści. Według najbardziej pesymistycznych prognoz odszkodowania mogłyby sięgać 270 mld zł! Nawet jeśli te szacunki są grubo przesadzone, to i tak strach myśleć, ile pieniędzy trzeba by wydać na odszkodowania. Dla orientacji warto przypomnieć, że współtwórcy zawetowanej przed paru laty przez prezydenta ustawy reprywatyzacyjnej przewidywali, że na rekompensaty za wywłaszczone mienie państwo polskie będzie musiało wydać około 40-50 mld zł. Jak widać planowane przez rząd 20 mld zł to może być za mało.

W tej sytuacji, gdy już projekt trafi do Sejmu, należy spodziewać się burzliwej dyskusji. W obecnej sytuacji budżetu państwa trudno będzie zaplanować taką kwotę, nawet jeśli miałoby to być rozłożone na wiele lat. Do tego należy pamiętać, że z badań wynika, iż polskie społeczeństwo w większości jest przeciwne reprywatyzacji.