Zdaniem TVN, telewizja publiczna finansowana jest z abonamentu w sposób nieproporcjonalny do realizowanej misji, a winne są temu stosowane w TVP zasady rachunkowości, które pozwalają na przenoszenie na kolejne lata nadmiernych środków przekazanych TVP i mogą prowadzić do finansowania z abonamentu strat wynikających z działalności komercyjnej. TVN wskazywał w 2008 roku na równoczesne finansowanie TVP z abonamentu oraz reklam. W tym roku telewizja ponowiła skargę do KE.
"To nie pierwszy raz, gdy Komisja Europejska musi przyjrzeć się finansowaniu publicznych nadawców. Mieliśmy wiele tego rodzaju spraw w przeszłości m.in. z Niemiec, Austrii, Hiszpanii, Belgii, Holandii, Francji, Danii, Irlandii, Włoch. Od 10 lat w Unii są określone zasady dofinansowywania przez państwo publicznych nadawców, które zostały zaktualizowane w 2009 r., by zapewnić większą jasność i pewność dla sektora" - powiedziała we wtorek PAP Torres.
Unijne zasady stanowią, by rekompensata za usługi publiczne świadczone przez nadawcę ściśle odzwierciedlała koszt tej usługi, wymaga też kontroli wykonania tych usług i ich kosztów ze strony krajowych władz.
Jak dowiedziała się PAP ze źródeł w KE, Komisja Europejska wysłała pierwsze pytanie do polskich władz w sprawie finansowania TVP zaraz po skardze TVN w 2008 r. "Wówczas Komisja otrzymała odpowiedź, że polski rząd zmienia prawo medialne. Jednak ustawa nie weszła życie (została zawetowana przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego). To normalne więc, że prywatny nadawca ponowił skargę w 2011 roku pytając, co dzieje się z jego sprawą" - powiedziało źródło.
Wyjaśniło, że polskie zasady finansowania telewizji publicznej są określone w prawie, które zostało uchwalone jeszcze przed wejściem Polski do UE w 2004 r., więc w razie czego, KE nie będzie mogła zażądać zwrotu przez TVP wpływów z abonamentu traktowanych jako pomoc państwa, ale może zażądać od polskich władz zmiany prawa.
Jeśli na podstawie wyjaśnień ze strony polskich władz KE uzna, że w Polsce w sposób niewłaściwy finansuje się misję publiczną TVP, może rozpocząć publiczne dochodzenie w tej sprawie.


Z Brukseli Julita Żylińska (PAP)