Prof. Andrzej Zoll, były rzecznik praw obywatelskich i sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku przyznaje, że obszerwuje spór na ten temat. - Wiem, że jest dyskusja na temat artykułu 135, czyli karalności obrazy prezydenta. Ale ja opowiadam się za jego utrzymaniem. Prezydent ma być uosobieniem majestatu Rzeczypospolitej. A więc traktujmy tę funkcję poważnie. A jeśli tak, to należy się jej specjalne traktowanie. A tymczasem stosunek do ochrony tego urzędu przed znieważaniem zależy w Polsce od tego, czy pełni go „nasz”, czy „ich” człowiek, czyli zależy od optyki politycznej. Tak nie można. A więc na wszelki wypadek nie ruszałbym tego przepisu. Ta osoba powinna być wyjątkowo traktowana, bo to jest wyjątkowy urząd. Przecież premier już nie podlega takiej ochronie.
Zgoda, to organ konstytucyjny, podobnie jak kilka innych najważniejszych instytucji. Można wywodzić tę ochronę z artykułu 226, ale to już jest trudniejsze - stwierdza prof. Andrzej Zoll.
Prof. Ewa Łętowska, także były rzecznik praw obywatelskich i sędzia TK w stanie spoczynku, która odnosi się do tego problemu w wydanej niedawno książce pt. "Rzeźbienie państwa prawa. 20 lat później" przypomina, że było w tej sprawie pytanie prawne gdańskiego sądu związane z głośną swego czasu wypowiedzią Lecha Wałęsy: Durnia mamy za prezydenta. - Ja byłam sprawozdawcą w tej sprawie, chociaż niedoszłym. Przygotowałam koncepcję orzeczenia, ale do ostatecznego rozstrzygnięcia sprawy doszło już po końcu mojej kadencji. Trybunał  orzekł konstytucyjność tego przepisu, ale ja nie jestem do tego przekonana. Ten przepis przewiduje tylko karę pozbawienia wolności. Nie ma tu ani grzywny, ani ograniczenia wolności. Ja się z tym nie zgadzałam i nie zgadzam – uważam, że taka gradacja kar jest nieproporcjonalna. Sąd pytający (to wszystko można przeczytać w opublikowanym wyroku) uważał, że  w demokratycznym państwie prawa nie należy ograniczać prawa do krytyki osób sprawujących najwyższą władzę. " Dla prawidłowego funkcjonowania systemu demokratycznego państwa prawnego konieczne jest tolerowanie prawa do krytyki głowy państwa, nawet zakładając, że wyrażane w debacie publicznej poglądy będą miały charakter wypowiedzi emocjonalnych, a nawet krzywdzących dla adresata, czy nawet przekraczających dobre obyczaje w życiu publicznym" - pisał w pytaniu do Trybunału sąd. Ta sprawa jest bardzo podobna do sprawy o obrazę hiszpańskiego króla. Tam też  obrażającym był polityk, nie dziennikarz. 
Ja zgadzam się, że w przypadku przestępstwa znieważenia prezydenta chroni się nie tylko godność konkretnej osoby, ale i powagę urzędu. Ale podobnie było w sprawie hiszpańskiej, a mimo to skazanie polityka baskijskiego na karę wiezienia w zawieszeniu, zostało uznane za nieproporcjonalne. Dlatego i mnie się nie podoba polski kodeks karny.  Bo jeśli weźmiemy artykuły 216, 135   i jeszcze 226 , jeden z nich mówi o zniewadze prezydenta, drugi o zniewadze osoby zwykłej, a kolejny o zniewadze organu konstytucyjnego. A przecież prezydent jest organem konstytucyjnym, tymczasem sankcja (ta pozbawienia wolności) jest surowsza, niż wypadku innych organów konstytucyjnych. To jest nielogiczne i nieproporcjonalne.
Sąd zwrócił się z tym do Trybunału Konstytucyjnego, ponieważ miał zastrzeżenia co do stosowania kary pozbawienia wolności za zniewagę. A w przypadku artykułu 135, który dotyczy znieważenia prezydenta, istnieje tylko taka możliwość. Gdyby tego artykułu nie było w kodeksie, sąd przy zniewadze prezydenta mógłby skorzystać z artykułu 226, który dotyczy znieważenia lub poniżenia konstytucyjnego organu. Ten przepis, podobnie jak artykuł 216, dotyczący znieważania zwykłych ludzi, mówi o grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności - stwierdza prof. Ewa Łętowska.

Opinia prof. Ewy Łętowskiej pochodzi z książki: Rzeźbienie państwa prawa. 20 lat później.
Opinia prof. Andrzeja Zolla pochodzi z książki: Państwo prawa jeszcze w budowie, która wkrótce ukaże się nakładem wydawnictwa Wolters Kluwer Polska.

Czytaj także: Rząd chce znieść karalność znieważenia prezydenta