Debata zorganizowana została przez koalicję organizacji pozarządowych działających w ramach Obywatelskiego Monitoringu Wyborów Sędziów Trybunału Konstytucyjnego, w której, obok Fundacji uczestniczą też Polska Sekcja Międzynarodowej Komisji Prawników oraz INPRIS – Instytut Prawa i Społeczeństwa.
Na spotkanie przyszło czterech kandydatów do Trybunału: profesorowie Bogusław Banaszak z Uniwersytetu Wrocławskiego, Piotr Tuleja z Uniwersytetu Jagiellońskiego, Andrzej Wróbel (sędzia Sądu Najwyższego) i adwokat Stanisław Rymar - były prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, wiceprzewodniczący Trybunału Stanu. Tych kandydatów zgłosili posłowie PO oraz SLD. Z zaproszenia nie skorzystało dwoje pozostałych kandydatów - prof. Krystyna Pawłowicz (rekomendowana przez PiS) i prof. Marek Zubik (kandydat PSL popierany przez PO).

Znaczną część dyskusji zdominowały sprawy związane z relacjami pomiędzy prawem polskim i europejskim. Szczególnie, że Trybunał ma w przyszłym tygodniu ogłosić wyrok w sprawie obowiązywania w Polsce Traktatu Lizbońskiego (skarga posłów i senatorów PiS, rozprawa odbyła się w ubiegłym tygodniu).

Nie dla TK unijne prawo
Zdaniem prof. Andrzeja Wróbla zasady, że TK miałby prawo do oceny regulacji unijnych, nie da się obronić. - Od tego jest ETS i nie należy budować opozycji pomiędzy tym unijnym sądem a naczelnymi sądami w Polsce. W każdym razie, my w Sądzie Najwyższym uznajemy orzecznictwo z Luksemburga i raczej stawiamy na kooperację niż na konfrontację - mówił. Podobnego zdania jest prof. Bogusław Banaszak, który podkreślał, że prawo unijne nie jest prawem obcym. - Ono powstaje przy udziale Polski, a więc Polska nie powinna go odrzucać ani kontestować. - Jeśli chcemy być w Unii, to w razie kolizji powinniśmy raczej zmieniać nasze prawo - mówił.
W zbliżonym tonie wypowiadał się także prof. Piotr Tuleja, który zwracał uwagę na fakt, że Europejski Trybunał Sprawiedliwości od lat twierdzi, iż prawo unijne ma pierwszeństwo przed krajowym. Ta zasada nadrzędności powinna według niego przeważać, chociaż widziałby w tej dziedzinie wyjątki. Jednak na koniec przyznał, że nie wyobraża sobie sytuacji, w której TK uznaje sprzeczność jakiejś unijnej regulacji z polską konstytucją.
Również mec. Stanisław Rymar nie wykluczałby wytknięcia przez TK niedoskonałości jakichś unijnych przepisów, ale tylko na zasadzie wyjątku. - Obawiałbym się takich wyjątków ripostował prof. Wróbel, którego zdaniem, w większości przypadków prawo unijne wprowadza wyższe standardy ochrony praw i wolności obywatelskich niż nasze krajowe regulacje. - Lepiej więc uszanować pierwszeństwo unijnego prawa - mówił.

Otwarci na nowe trendy
Generalnie zaś większość z uczestników debaty prezentowała dość duże zrozumienie dla trendów wyznaczanych przez zmiany prawa Unii Europejskiej oraz przez orzecznictwo ETS i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Dlatego w odpowiedziach na pytanie o najgorsze ich zdaniem orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego przewijały się sprawy skrytykowane w Strasburgu, w tym m.in. głośny niedawno wyrok ETPCz w sprawie ocen z religii na świadectwach szkolnych (według TK nie narusza to konstytucji).
Była też dość długa lista dobrych orzeczeń TK. Prof. Tuleja wymieniał w tym kontekście wręcz całą linię orzeczniczą Trybunału ustalającą standardy prawa do sądu.
Dość liberalne poglądy prezentowali też kandydaci w odniesieniu do spraw drażliwych, które mogą w przyszłości trafić do TK. Np. na pytanie o zgodność z konstytucją ewentualnego wprowadzenia do polskiego porządku prawnego instytucji związku partnerskiego, lub zaakceptowania wyroku któregoś z międzynarodowych trybunałów w tej sprawie, kandydaci na sędziów byli zgodni, że jeśli tej instytucji nie nadawano by cech tożsamych z rodziną, to związek partnerski nie stałby w sprzeczności z zapisami konstytucji. Nie wyrażaliby też  sprzeciwu wobec ewentualnych przepisów o prawach związków partnerskich, np. do wspólnego opodatkowania, dziedziczenia czy opieki nad dziećmi jednego z partnerów.

Potrzebne zmiany w procedurze
Uczestnicy debaty wiele uwagi poświęcili też organizacji pracy Trybunału Konstytucyjnego. Profesorowie Tuleja, Banaszak i Wróbel twierdzili, że powinny się zmienić zasady badania spraw przez Trybunał - m.in. dlatego, że wpływa ich do TK bardzo dużo. - Jeśli nic się nie zmieni, za kilka lat Trybunał nie będzie mógł orzekać, procedura jest na granicy wydolności - podkreślił prof. Tuleja. - Niektóre orzeczenia TK powinny być lepiej uzasadniane, a niekoniecznie odraczane na przyszłość" - mówił prof. Wróbel. Ich zdaniem dla usprawnienia pracy TK konieczne były pewne zmiany w ustawie regulującej jego działalność, a także w konstytucji. - Pomocna w tym byłaby też zmiana definicji skargi konstytucyjnej i procedury rozpatrywania takich spraw - mówił prof. Tuleja. Podkreślał, że napływa ich do Trybunału coraz więcej, więc bez reformy w tej dziedzinie może dojść do dalszego wydłużania okresu oczekiwania na rozpatrzenie.
Mec. Rymar jako jedyny zaprezentował odmienny pogląd. - Jest takie powiedzenie - lepsze jest wrogiem dobrego. Jesteśmy młodą demokracją, która potrzebuje stabilności prawa. Zostawmy tak, jak jest - mówił opowiadając się przeciw zmianom, które - jak oceniał - mogłyby rozchwiać stabilność prawa.

Wzmocnić obsługę Trybunału
Wszyscy kandydaci jednak przyznawali, że napływ spraw do Trybunału wymaga wzmocnienia jego obsługi, w tym zwiększenia liczby asystentów sędziów, którzy przygotowywaliby materiał dowodowy do rozstrzygnięcia. - Można też pomyśleć nad inną organizacją rozpraw - postulował prof. Banaszak. A prof. Tuleja to skonkretyzował sugerując odwrócenie kolejności: na początku rozprawa wstępna, podczas której strony przedstawiają argumenty, potem praca sędziów i zespołu ich wspierającego nad analizą problemu, a na końcu ogłoszenie wyroku. - Czasem goście pytają jak to możliwe, że po zamknięciu rozprawy i godzinnej naradzie Trybunał ogłasza wyrok z 50-stronicowym uzasadnieniem. Wyjaśnienie jest proste: to oznacza, że sprawa została solidnie przeanalizowana przed posiedzeniem - mówi Piotr Tuleja, który był pracownikiem TK.

Wszyscy uczestnicy debaty wskazywali na jej merytoryczny charakter, a pełniący rolę gospodarza sekretarz Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka Adam Bodnar życzył kandydatom równie poważnej rozmowy podczas czekającego ich w czwartek 18 listopada przesłuchania przez sejmową Komisję Sprawiedliwości i Praw Człowieka. P

Nie tak należy wybierać sędziów TK
Przy okazji organizacji debaty Koalicja organizacji pozarządowych działających w ramach Obywatelskiego Monitoringu Wyborów Sędziów Trybunału Konstytucyjnego wyraziła we wspólnym oświadczeniu zdecydowany sprzeciw wobec przyjętego kalendarza wyłaniania kandydatów i wyboru sędziów Trybunału. - Mimo naszych wielokrotnych apeli do kierownictwa Sejmu kandydaci zostali ogłoszeni 2 listopada 2010 r., czyli w tzw. „ostatniej chwili”. To zaś w oczywisty sposób ogranicza możliwości udziału czynnika obywatelskiego w procesie wyłaniania członków jednej z najważniejszych instytucji w państwie - napisali. Autorzy oświadczenia przypomnieli, że tak, jak w przypadku poprzednich wyborów, także tym razem Koalicja zwróciła się do Marszałka Sejmu z apelem o zorganizowanie wyboru sędziów Trybunału Konstytucyjnego w taki sposób, żeby zagwarantować realny udział społeczeństwa obywatelskiego w tym procesie.
- Trudno mówić o takim udziale skoro kandydaci zostali ogłoszeni 2 listopada, natomiast 8 listopada została podana do publicznej wiadomości informacja, że 18 listopada odbędzie się posiedzenie Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, a głosowanie jest zaplanowane na posiedzenie Sejmu w dniach 23-25 listopada. W naszym przekonaniu taki kalendarz działań parlamentarnych nie odpowiada najwyższej randze dokonywanego aktu wyboru - czytamy w dokumencie.
Zdaniem jego autorów, przyjęty kalendarz działań nie tylko nie sprzyja udziałowi społeczeństwa obywatelskiego, ale także ogranicza możliwości posłów. Jeśli kandydaci są ogłaszani 2 listopada, a posiedzenie Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, która ma opiniować kandydatów jest wyznaczone na 18 listopada 2010 r. to posłowie, którzy chcieliby zapoznać się z informacjami na temat kandydatów, np. poprzez odwołanie się do opinii środowisk zawodowych mają na to nieco ponad dwa tygodnie. - Niezrozumiała jest dla nas opieszałość w ogłaszaniu kandydatów i pośpiech w wyznaczeniu kolejnych terminów. Praktyka minionych lat dowiodła także, że informacje zgromadzone w ramach Obywatelskiego Monitoringu Kandydatów na Sędziów Trybunału Konstytucyjnego okazywały się użyteczne dla posłów uczestniczących w posiedzeniu Komisji Sejmowej - napisali autorzy oświadczenia.