Jak pisze "Gazeta Wyborcza", główne zarzuty to wciskanie polis inwestycyjnych jako alternatywy dla bezpiecznej lokaty bankowej, oferowanie ich jako elastycznych pakietów oszczędnościowych, z których można się wycofać w każdej chwili, oraz narzucanie horrendalnie wysokich kar za wcześniejsze zerwanie umowy. W efekcie klient może wtedy nie odzyskać ani grosza z wpłaconych pieniędzy. Klienci często nie byli też informowani, że umowa, do której przystępują, zobowiązuje ich nie tylko do jednorazowej wpłaty, ale do wpłacania pieniędzy co roku przez 15 lat. W dodatku po tych 15 latach klienci nie mają co liczyć na zysk. Dobrze, jeśli dostaną z powrotem to, co wpłacili.
W ostatnich miesiącach na towarzystwa ubezpieczeniowe posypały się jednak pozwy zbiorowe. Z inicjatywą wyszła kancelaria prawna LWB (Lengiewicz Wrońska Berezowska i Wspólnicy), która zaczęła się specjalizować w odzyskiwaniu pobranych opłat likwidacyjnych. Na razie prawnicy złożyli pozwy przeciwko Aegonowi i Skandii.
- Pozwy zbiorowe to na razie obietnica, bo nikt jeszcze nie sprawdził czy są skuteczne. Za dwa-trzy lata będzie można powiedzieć czy to skuteczne narzędzie. Niektórzy myśleli, że teraz w Polsce będzie jak w książkach Grishama, gdzie ludzie wygrywali wielkie pozwy zbiorowe przeciwko firmom farmaceutycznym czy towarzystwom ubezpieczeniowym - mówi nam mec. Marcin Orlicki, profesor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Więcej://wyborcza.biz>>>