Ujawniona w 2011 r. afera polegała na tym, że ówczesna kierowniczka działu kadr (nie będąca sędzią) zachęcała pracowników do brania kredytów i pożyczek, które potem sobie przywłaszczała, a zadłużonym podwyższała pobory, aby mogli dostać kredyty i nie ponieśli straty.
Jak powiedział prok. Andrzej Rycharski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce, jeszcze latem 2012 r. do stołecznego sądu rejonowego wysłano akt oskarżenia wobec Ł. za oszustwa wobec 14 pracowników administracyjnych sądu. Wysokość ich szkody wyceniono na 1,3 mln zł.
Zarzut postawiony Ł. z art. 286 par. 1 Kodeksu karnego przewiduje karę do 8 lat więzienia dla tego, "kto w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania działania".
Jednocześnie ostrołęcka prokuratura przygotowuje inny akt oskarżenia wobec Ł. - za fałszowanie dokumentacji finansowo-kadrowej w sądzie. Art. 270 Kodeksu karnego przewiduje za to karę do 5 lat więzienia.
Na koniec 2012 r. ta sama prokuratura umorzyła trzecie postępowanie w sprawie tej afery. Z braku znamion przestępstwa umorzono śledztwo co do domniemanego niedopełnienia obowiązków w całej sprawie przez ówczesne kierownictwo sądu.
Afera wyszła na jaw w marcu 2011 r., po sygnałach o nieprawidłowościach, kierowanych od pracowników sądu do Ministerstwa Sprawiedliwości. Ówczesny szef resortu Krzysztof Kwiatkowski najpierw wysłał do sądu kontrolę, a potem zawiadomił prokuraturę o przestępstwie.
Inspektorzy dopatrzyli się w sądzie oszustw, wyłudzeń i zawyżania pensji. W doniesieniach ministra do prokuratury była m.in. mowa o możliwości wyłudzeń kredytów bankowych "na skutek namowy i w interesie osoby pełniącej funkcję kierownika oddziału kadr", w czego wyniku mogło dojść do wykorzystywania pozycji służbowej dla osiągnięcia korzyści majątkowej.
Podkreślono, że kredyty pobrane przez pracowników sądu przewyższały ich możliwości spłaty i były udzielane bez zgody współmałżonków. Ponadto w doniesieniach pisano, że lista płac w sądzie była sporządzana niezgodnie z teczkami osobowymi pracowników. Figurowały też na niej osoby niezatrudnione.
W związku z całą sprawą odwołano dyrektorkę tego sądu i jego prezes Lidię Malik (po złożeniu rezygnacji).
Ze śledztwa wyłączyła się - aby uniknąć zarzutu braku bezstronności - Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Sprawa trafiła do Ostrołęki. Czynności śledcze wykonywali policjanci z CBŚ.