Nie jest to, jak wiadomo, żadna luka w prawie, bo żeby była luka, to dany aspekt rzeczywistości musi należeć do spraw, które prawo reguluje. Chodzi o sposób opłacania kosztów postępowania upadłościowego z zewnętrznych środków na ten cel przeznaczonych. Prawo na ten temat milczy, i pewnie ma rację, bo sprawa jest tak bardzo mało teoretyczna, że aż wstyd. Otóż kandydat na upadłego zgłaszając wniosek o upadłość bardzo często nie ma żadnych środków. Co więcej, nawet gdyby właściciel takiej spółki miał jej zapewnić środki w podstawowy sposób, czyli przez wpłatę na konto, to zrobić tego raczej nie może. Albo dlatego, że na konta spółki czyha już komornik. Albo – nawet jeżeli komornik nie czyha – to zarząd mając już jakieś środki na koncie, powinien spłacać dłużników, a nie czekać nie wiadomo na co.
Gdyby spółka miała środki, to by nie zgłaszała wniosku o upadłość. Logiczne. W praktyce pojawia się zatem pytanie, jak, z jakich środków ma być finansowane postępowanie upadłościowe wtedy, gdy właściciel jest gotów takie postępowanie sfinansować. Niestety, wszystko zależy od sądu. I praktyka sądów, co do akceptowania lub odrzucania poszczególnych rozwiązań jest w zupełności nieprzewidywalna. Można, na przykład, złożyć oświadczenie w imieniu dłużnika, że środki są zapewnione. Można złożyć takie oświadczenie, będąc adwokatem – pełnomocnikiem spółki, że ta ostatnia zdeponowała odpowiednie środki. Można złożyć przed sądem wyciąg z rachunku powierniczego, którego cel określony zostaje jako prowadzenie postępowania upadłościowego, takiej a takiej, spółki. Można zawrzeć umowę warunkową ze spółką, w której dostawca środków zobowiąże się do ich przeznaczenia pod warunkiem ogłoszenia upadłości z przeznaczeniem dla syndyka lub nadzorcy sądowego.
Można znaleźć jeszcze wiele innych rozwiązań, które zapewnią spółce odpowiednie środki na prowadzenie postępowania upadłościowego. Co najwyżej, nie zawsze wiadomo, jaka kwota jest na ten cel konieczna, ale to zazwyczaj wynika ze sprawozdania tymczasowego nadzorcy.
Jedyny problem polega na tym, że nigdy nie wiadomo, które z tych rozwiązań zaakceptuje sąd. Ponieważ nie ma tu żadnego oparcia w przepisach, sąd zrobi co zechce. I w wielu wypadkach po prostu oddali wniosek, ponieważ subiektywnie uzna, że sposób zabezpieczenia środków jest niedostateczny.
A przecież prowadzenie i przeprowadzenie postępowania upadłościowego leży w interesie wszystkich uczestników obrotu gospodarczego (najmniej zainteresowany w tej kwestii wydaje się być często sąd upadłościowy). I sytuacja, w której upadająca spółka nie ma środków wcale nie należy do wymyślonych, lecz jest najzupełniej typowa.
Więc może jednak  jest to luka w prawie, skoro problem ten jest stałym, powtarzalnym problemem setek postępowań upadłościowych prowadzonych w skali Kraju? Może jednak należy ten problem potraktować jako podstawy z punktu widzenia przepisów upadłościowych? Może jednak dać pewność, które z rozwiązań mających zapewnić środki na prowadzenie postępowania upadłościowego jest właściwe?