Skazanych na prace społeczne przybywa. Problem jednak w tym, iż tę karę można odbyć tylko w jednostkach organizacyjnych samorządów. A te twierdzą, że koszty związane z wykonaniem takich prac (zapewnienie sprzętu, odzieży ochronnej czy posiłku regeneracyjnego) są większe, niż efekty. W dodatku prace są wykonywane niestarannie. – Koszt związany z organizacją pracy, zapewnieniem nawet minimalnych warunków jej wykonywania (sprzęt, odzież ochronna, posiłek regeneracyjny) nie zawsze jest rekompensowany efektami pracy. Praca przymusowa, zdaniem potencjalnych pracodawców, jest wykonywana niestarannie, opieszale, czasem powoduje większe straty niż efekty – tłumaczy Jarosław Kapsa z Urzędu Miejskiego w Częstochowie. Dodaje, że do tego dochodzi nieufność. Przykładowo część szkół nie zgodziło się na zatrudnienie skazanych w obawie o bezpieczeństwo uczących się w nich dzieci.
W efekcie np. tylko w Bydgoszczy na odbycie kary czeka dwa tysiące osób. W liczącej ćwierć miliona mieszkańców Częstochowie pracuje społecznie tylko 250 skazanych, a w czterystutysięcznym Szczecinie - zaledwie 134.
– Z danych dotyczących wykonywania orzeczeń wynika, że w 2010 r. wpłynęło do wykonania 57 296 takich kar za przestępstwa i 35 218 za wykroczenia. Jednocześnie odnotowano wzrost wpływu ze względu na zwiększone zainteresowanie sądu orzekaniem tej kary wśród innych skazań – informuje Joanna Dębek z Ministerstwa Sprawiedliwości. Dodaje, że na koniec 2010 r. nie wykonano kary ograniczenia wolności wobec prawie 29 tys. skazanych.

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna