Jak poinformował dr Wojciech Wiewiórowski, jego urząd bada sprawę, ponieważ otrzymał już skargi zaniepokojonych obywateli. - Wprowadzenie tej zmiany nie było ze mną konsultowane – stwierdził generalny inspektor podczas poniedziałkowej rozmowy w radiu TOK FM. Przyznał, że nie chodzi tutaj wprawdzie o dane osobowe, ale dodał, że numer rejestracyjny pojazdu skojarzony z nazwiskiem jego właściciela może już dać podstawy do śledzenie zachowań kierowcy. – W tym kontekście powstaje pytanie, czy operator systemu płatnego parkowania jest w stanie powiązać ze sobą te dane. Tam gdzie zajmuje się tym firma zewnętrzna jest to trudniejsze, ponieważ ona nie ma dostępu do systemu CEPIK, ale gdy miasto samo obsługuje parkometry, to podmiot zbierający numery rejestracyjne jest jednocześnie uprawniony do sprawdzania danych w CEPIK-u – mówi dr Wiewiórowski. Dodaje jednak, że dla GIODO w związku ze zbieraniem takich danych pojawia się problem związany z możliwością odtworzenia schematu życia kierowcy, który korzysta z miejsc objętych w miastach systemem płatnego parkowania. Przy ich pomocy mozna sprawdzić, w jaki sposób on się porusza, gdzie się zatrzymuje, na jak długo. – Ja rozumiem, że mogą być uzasadnione interesy prowadzące do zbierania takich danych, ale wtedy musi być jednoznacznie określone, gdzie te dane są gromadzone, jak zabezpieczane i kiedy niszczone. Bo nie wydaje się, by to były dane, które miałyby pozostawać w jakiejkolwiek bazie przez okres dłuższy niż ten potrzebny do rozliczenia konkretnej osoby za parkowanie – powiedział dr Wojciech Wiewiórowski.
GIODO: numery aut mogą służyć do inwigilacji obywateli
W kolejnych miastach parkometry żądają od kierowców podawania numerów rejestracyjnych samochodów. To nie są wprawdzie dane osobowe, ale ta praktyka może być wykorzystana do inwigilacji obywateli twierdzi generalny inspektor ochrony danych osobowych.