Firmy geodezyjne i kartograficzne coraz częściej zaczynają domagać się zwrotu opłat za niesłuszne ich zdaniem pobrane przez starostwa powiatowe czynności geodezyjne i kartograficzne. Chodzi w szczególności o opłaty związane z kartowaniem, czyli nanoszeniem na mapy nowych szczegółów, na podstawie bezpośrednich obserwacji w terenie i sporządzania kserokopii map geodezyjnych. Zdaniem geodetów, którzy nagłośnili sprawę w Dzienniku Gazecie Prawnej, brakuje podstaw prawnych do pobierania opłat z tego tytułu.

Według prawników, obowiązek pobierania opłat, a także ich wysokość zostały określone w rozporządzeniu ministra infrastruktury z 19 lutego 2004 r. w sprawie wysokości opłat za czynności geodezyjne i kartograficzne oraz udzielenie informacji, a także za wykonywanie wyrysów i wypisów z operatu ewidencyjnego (Dz.U. z 2004 r. nr 37, poz. 333). Przepisy nie obejmują jednak kosztów sporządzenia kopii oraz aktualizacji mapy zasadniczej. Z informacji uzyskanych od przedstawicieli branży geodezyjnej wynika, że starostowie w całym kraju bardzo różnie podchodzą do sprawy. Zgodnie z powszechną praktyką cenniki za reprodukcję każde starostwo ustala samodzielnie.

Wątpliwości, że opłaty te są pobierane niezgodnie z obowiązującymi przepisami, nie mają prawnicy reprezentujący geodetów oraz sądy orzekające w tych sprawach. - Nie ma podstawy prawnej do ustalania tych opłat. Wprowadzenie własnego cennika i pobieranie na jego podstawie danin jest nadużyciem prawa przez starostwa - uważa Marta Lech, adwokat z Warszawy. Zdaniem Piotra Sadowskiego, radcy prawnego z Warszawy, pobieranie takich opłat przez samorządy jest przykładem nienależnego świadczenia uregulowanego w art. 410 kodeksu cywilnego. - Omawiane rozporządzenie dokładnie określa, jakie czynności podlegają opacie i jaka jest ich wysokość. Te czynności, które nie zostały w nim określone, a za które starostowie pobrali opłaty, powinny być zwrócone geodetom - tłumaczy Piotr Sadowski w Dzienniku Gazecie Prawnej.