Zdaniem prof. Ewy Łętowskiej, sędziego TK w stanie spoczynku, sąd w tym przypadku zwyczajnie szukał wsparcia w Trybunale, a umorzenie to unik ze strony Trybunału. - Trybunał nie powinien tak postąpić stwierdza w książce "Rzeźbienie państwa prawa. 20 lat później", będącej serią wywiadów przeprowadzonych z prof. Łętowską przez Krzysztofa Sobczaka.

Czytaj także: RPO: trzeba uporządkować zasady kontroli nad partiami

- No gdyby nie miał kompetencji, to co innego. Zresztą jedno ze zdań odrębnych dotyczyło tego, że Trybunał Konstytucyjny nie ma w takich sprawach kompetencji. Autor tego votum separatum twierdził, że odpowiedź na tak zadane pytanie przez sąd nie mieściła się w granicach artykułu 189 ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, który mówi, co Trybunał może robić. Czyli, że umorzenie powinno nastąpić nie z powodu niedostatecznego uzasadnienia, tylko z powodu braku kompetencji Trybunału. Rozumowanie było prowadzone wedle metody już przez mnie wielokrotnie krytykowanej: językowo i a contrario. Tylko gdybyśmy tak postępowali według tej sugestii, to nigdy w życiu nie doszłoby do kontroli konstytucyjności uchwały Sejmu w sprawie nadzwyczajnej komisji bankowej, nigdy też nie doszłoby do kontroli Kodeksu Etyki Lekarskiej, kiedy to organ samorządu zawodowego wszedł w kompetencje władzy państwowej. W obu przypadkach Trybunał także mógł stwierdzić, że był niekompetentny, rozumując  podobnie jak we wspomnianym zdaniu odrębnym - twierdzi Ewa Łętowska. I dodaje, że nawet gdyby rzeczywiście należało sprawę umorzyć, nie można było tego robić z powodu złego, czy niedostatecznego  uzasadnienia. Bo to jest wtedy takie lekceważące i bolesne dla tego pytającego. - Myślę, ze w takich wypadkach lepsze jest  kierowanie się  zasadą, że jeśli nawet trzeba sprawę umorzyć, to powinno się  dokładnie wytłumaczyć, dlaczego się umarza, ale także powiedzieć, co ten sąd może z tym zrobić. Wesprzeć sąd, nawet jeśli on sam miałby oceniać, czy to jest we właściwym kierunku rozumowanie - mówi prof. Łętowska.
Przypomina też, że w tej dziedzinie ma własne doświadczenia. - Byłam kiedyś sprawozdawcą w sprawie dotyczącej zgromadzeń spontanicznych. Sąd zapytał, czy w jakimś tam konkretnym wypadku takiego właśnie zgromadzenia należy ukarać, czy nie. Oczywiście, że to był problem stosowania prawa i sąd nie powinien o to Trybunału pytać, tylko sam powinien zastosować prawo. Bo Trybunał  jest od rozstrzygania o konstytucyjności przepisów (tych przewidujących możliwość ukarania, a nie od orzekania o konkretnym ukaraniu). A zatem trzeba było  umorzyć, ale staraliśmy się też jakoś temu sądowi pomóc. Znalazły się więc w tym postanowieniu sugestie, z których sąd mógł skorzystać. Sądy, podobnie jak inne organy państwowe są elementami aparatu państwowego, który musi dobrze funkcjonować we wzajemnym powiązaniu. Muszą one być w dialogu, muszą się jakoś wspierać. Nie może być tak, że jest niechęć, lekceważenie. No trzeba się wczuć w sytuację partnera, nie wchodzić w jego kompetencje, ale jednocześnie nawiązać z nim dialog na poziomie zasad, które są wspólne. Trybunał Konstytucyjny służy konstytucji i sądy służą konstytucji. Na tej płaszczyźnie ten dialog nawiązać można.
Z satysfakcją wspominam to orzeczenie w sprawie spontanicznych zgromadzeń. Bo jeżeli zakładamy, że trzeba było umorzyć, to była to taka sama sytuacja, jak z tymi symbolami narodowców. Tylko inny przekaz dostał wtedy sąd. Nie, co ten sąd ma zrobić, zanim zwróci się do wysokiego Trybunału, tylko spokojnie wyłożone to, jak on ma sobie poradzić ze sprawą, o którą pytał - komentuje sędzia TK w stanie spoczynku.
Prof. Łętowska uważa, że w tym przypadku też Trybunał mógł takiej rady udzielić. - Oczywiście, a ze względu na charakter sprawy, było to może nawet bardziej potrzebne, niż w tej wspominanej mojej sprawie. Jasne, że należy to zrobić delikatnie, nie tak, że sąd ma to zrobić, ale raczej w formie rozważania różnych możliwości można pokazać wady i zalety każdej z nich. Niechby sobie sąd wybierał . Tego zabrakło w tym przypadku. Ale dobrze przynajmniej, że potem warszawski Sąd Apelacyjny zakwestionował to postanowienie sądu okręgowego i nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy. Co ważne, sąd apelacyjny dodał, że trudno pogodzić z polskim porządkiem prawnym "symbolikę poniżającą określone grupy ludności" - konkluduje prof. Ewa Łętowska.

Opinie pochodzą z wydanej właśnie przez Wolters Kluwer Polska książki Ewy Łętowskiej i Krzysztofa Sobczaka pt. "Rzeźbienie państwa prawa. 20 lat później">>>>