Wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej zapadł w dwóch sprawach, które łączył ten sam problem - czy bliscy ofiar wypadku drogowego mogą domagać się zadośćuczynienia w ramach obowiązkowego ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej (OC).

Zadośćuczynienie nie jest tym samym, co odszkodowanie. Odszkodowanie ma naprawić szkodę, która powinna być jasno wyliczona, natomiast zadośćuczynienie ma zrekompensować doznane krzywdy niepoliczalne, często o charakterze moralnym, psychicznym.

W pierwszej ze spraw zadośćuczynienia domagała się - w imieniu swoim i małoletniej córki - Katarina Haasova ze Słowacji, której mąż zginął w wypadku drogowym na terenie Czech (sygn. C-22/12). Jechał jako pasażer samochodu ciężarowego, a winę za wypadek ponosił kierowca.

Sąd pierwszej instancji nakazał kierowcy i właścicielce samochodu zapłacić zadośćuczynienie w wysokości 15 tys. euro, ale ubezpieczyciel odmówił wypłaty - twierdził, że umową OC nie jest objęte prawo do zadośćuczynienia. Powoływał się na czeskie i słowackie przepisy dotyczące tego ubezpieczenia. Słowacki sąd apelacyjny nie rozstrzygnął sporu, tylko przesłał w tej sprawie pytanie do unijnego Trybunału.

W drugiej sprawie, rozpatrywanej także przez unijny Trybunał, zadośćuczynienia domagała się babcia dziecka, którego rodzice zginęli w Rydze (Łotwa) (sygn. C-277/12). Sprawca wypadku został skazany na sześć lat więzienia, odebrano mu także prawo jazdy.

Babcia Vitalijsa Drozdovsa żądała od firmy ubezpieczeniowej - w imieniu małoletniego wnuka - zadośćuczynienia w wysokości 200 tys. łotewskich łatów. Ubezpieczyciel wypłacił tylko 200 łatów. Po przegranej w sądzie I i II instancji, babcia wniosła skargę kasacyjną, a łotewski sąd kasacyjny skierował pytanie do Trybunału UE.

Oba sądy - słowacki i łotewski - pytały, czy przewidziana w prawie unijnym wypłata obowiązkowego odszkodowania za uszkodzenie ciała, obejmuje także zadośćuczynienie dla bliskich osoby zmarłej w wypadku drogowym, a jeżeli tak, to czy prawo UE pozwala państwom unijnym ograniczyć maksymalną wysokość zadośćuczynienia. Słowem, czy maksymalna kwota zadośćuczynienia może być znacznie niższa niż odpowiedzialność z tytułu ubezpieczenia OC.

W czwartek Trybunał orzekł, że jeżeli tylko prawo krajowe pozwala członkom rodziny poszkodowanego w wypadku drogowym domagać się zadośćuczynienia za poniesioną krzywdę moralną, to zadośćuczynienie musi być objęte obowiązkowym ubezpieczeniem komunikacyjnym. Skoro więc czeskie i łotewskie przepisy przyznają żonie i dzieciom prawo do zadośćuczynienia za szkodę poniesioną wskutek śmierci ich męża i rodzica, to poszkodowani powinny takie zadośćuczynienie dostać - stwierdził Trybunał.

Trybunał dodał, że zadośćuczynienie nie może być niższe od minimalnej kwot objętej ubezpieczeniem z tytułu uszkodzenia ciała, przewidzianej w unijnej dyrektywie. Dyrektywa 84/5/EWG Rady przewiduje, że ubezpieczenie OC musi obowiązkowo obejmować uszkodzenia ciała w wysokości co najmniej 1 mln euro na jednego poszkodowanego lub 5 mln euro na jedno zdarzenie (w tym drugim wypadku - niezależnie od liczby poszkodowanych). Podobnie, ubezpieczenie musi również obejmować szkody materialne w wysokości co najmniej 1 mln euro na jedno zdarzenie, niezależnie od liczby poszkodowanych.
 

W Polsce przysługuje zadośćuczynienie za śmierć bliskiego w wypadku

W Polsce od ponad pięciu lat istnieje w kodeksie cywilnym przepis, na podstawie którego można żądać zadośćuczynienia za śmierć najbliższego członka rodziny w wypadku drogowym. Sądy zasądzają różne kwoty - najczęściej jest to kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Zadośćuczynienie nie ma naprawić szkody, bo temu służy odszkodowanie, tylko zrekompensować krzywdę moralną, osobistą. Mówi o tym art. 446 par. 6 kodeksu cywilnego, zgodnie z którym sąd może przyznać najbliższym członkom rodziny zmarłego odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę.

Przepis ten wszedł w życie w sierpniu 2008 r., ale nawet jeśli wypadek miał miejsce wcześniej, najbliższy członek rodziny zmarłego również mógł domagać się zadośćuczynienia - było to wywodzone z innych przepisów kodeksu, co potwierdził Sąd Najwyższy w uchwałach z 22 października 2010 r. i z 13 lipca 2011 r.

Nie da się jednoznacznie powiedzieć, jak wysokie ma być zadośćuczynieniem, tak jak nie da się oszacować cierpienia wywołanego utratą bliskiej osoby. W takim wypadku sądy uznają przede wszystkim, że doszło do naruszenia dóbr osobistych w postaci "prawa do życia w rodzinie tworzonej przez wszystkich jej członków" i "utrzymywania więzi rodzinnych".

Z reguły żądający zadośćuczynienia wskazują w sądzie na poczucie pustki, osamotnienia, bezsensu, na cierpienia moralne, wstrząs psychiczny, niezdolność do odnalezienia się w nowej rzeczywistości i zaakceptowania nowej sytuacji. Sądy biorą pod uwagę także to, czy osoba, która domaga się zadośćuczynienia, prowadziła ze zmarłym - za jego życia - wspólne gospodarstwo domowego i jaka była jego rola w rodzinie.

W wyroku z 11 października br. Sąd Apelacyjny w Białymstoku uznał, że śmierć w wypadku drogowym dwóch bliskich osób: ojca i siostry oznacza nie tylko utratę członków rodziny, ale również osób, na które zawsze można liczyć i to zarówno w zakresie wsparcia finansowego, jak również psychicznego. "Gdyby nie doszło do feralnego zdarzenia można zakładać, że jeszcze przez wiele lat tworzyliby szczęśliwą rodzinę i realizowali wspólne zamierzenia na przyszłość" - orzekł sąd, podwyższając łączną wysokość zasądzonego już w I instancji zadośćuczynienia z 45 tys. zł do 75 tys. zł.

Inny białostocki sąd - Sąd Okręgowy przyznał w lutym br. matce, której córka zginęła w wypadku samochodu, prowadzonego przez nietrzeźwego kierowcę, 80 tys. zł zadośćuczynienia. Matka domagała się 150 tys. zł, lecz sąd uznał, że byłaby to kwota nadmierna

W lipcu br. Sąd Apelacyjny w Lublinie utrzymał w mocy wyrok I instancji zasądzający wypłatę 90 tys. zł kobiecie, która straciła męża w wypadku drogowym. W apelacji towarzystwo ubezpieczeniowe chciało obniżenia tej kwoty o połowę, wskazując, że wypłaciło już poszkodowanej 20 tys. zł odszkodowania za znaczne pogorszenie sytuacji życiowej i 25 tys. zł tytułem skapitalizowanej renty. Sąd Apelacyjny przypomniał jednak, że zadośćuczynienie to całkiem inne roszczenie niż odszkodowanie i renta. Uznała też, że zasądzona kwota 90 tys. zł nie jest rażąco zawyżona do doznanej krzywdy.

80 tys. zł zadośćuczynienia dla żony i 95 tys. zł dla córki zasądził w czerwcu br. Sąd Apelacyjny w Gdańsku. Sąd wziął pod uwagę to, że rodzina była ze sobą zżyta; widywali się codziennie, w niedzielę jadali wspólnie posiłki, razem spędzali wakacje, święta i inne uroczystości, zmarły robił za życia żonie zakupy, a córce pomagał finansowa, zatrudniał też u siebie zięcia.

Sądy nie zawężają pojęcia "najbliższych członków rodziny zmarłego" do męża, żony, rodzica czy rodzeństwa. W sierpniu br. Sąd Apelacyjny w Lublinie utrzymał w mocy wyrok I instancji zasądzający na rzecz wujka 40 tys. zł. Chłopiec w chwili śmierci w wypadku drogowym miał zaledwie dwa lata, a wujek pracował w Irlandii i przyjeżdżał do Polski tylko raz na miesiąc, czasem raz na dwa miesiące. Tęsknił jednak za siostrzeńcem, kupował mu prezenty, a gdy był w Polsce, zajmował się nim, karmił go, przewijał pieluchy, bawił się z nim, rozpieszczał i poświęcał mu większość swojego czasu. Po śmierci dziecka porzucił pracę w Irlandii, odciął się od rodziny i znajomych, zaczął pić alkohol. Dopiero po trzech latach od śmierci dziecka zaczął wracać do życia.

Zadośćuczynienie w tej sprawie dostali też dwa inny wujkowie - jednemu są przyznał 35 tys. zł, drugiemu - łącznie z kwotą wypłaconą mu przedsądowo - 20 tys. zł.

Katarzyna Jędrzejewska (PAP)