O tym, komu zostanie przyznana taka forma odbywania kary bądź zatrzymania, zadecyduje sędzia lub zakład karny. Minister sprawiedliwości Claudia Bandion-Ortner widzi w tym rozwiązaniu "duży potencjał", ponieważ w Austrii na tego typu karę zostaje rocznie skazanych około 2 tys. więźniów. Zgodnie z wyliczeniami ministerstwa, nawet do 500 z nich będzie odtąd odbywać ją w domu. "Nie chcemy dopuścić do tego, żeby więźniowie tracili pracę, mieszkania albo rodziny" - wyjaśnia Bandion-Ortner.
Każdy wniosek ma być jednak szczegółowo rozpatrzony. Wzięte pod uwagę będzie przy tym bezpieczeństwo zarówno zainteresowanego, jak i społeczeństwa. Ubiegający się o elektroniczny nadzór musi uzyskać zgodę rodziny, a także udokumentować miejsce zamieszkania, pracy i ewentualnie odbywania terapii. Nawet więźniowie w wieku emerytalnym nie są zwolnieni z konieczności wykazania się uregulowanym trybem życia, co w praktyce oznacza, że będą musieli podjąć pracę społeczną.
Koszt utrzymania jednego więźnia w zakładzie karnym wynosi ok. 100 euro dziennie. Bransoletki są znacznie tańsze. Więźniowie, których będzie na to stać, będą musieli współfinansować swój elektroniczny nadzór, płacąc 22 euro dziennie.(PAP)
Czytaj także >>> Dozór elektroniczny obejmie więcej skazanych
Elektroniczny dozór także w Austrii
Od środy w Austrii więźniowie mogą odbywać karę aresztu w domu. Umożliwiają to zakładane na kostkę elektroniczne bransoletki. Taki nadzór jest dostępny dla osadzonych w areszcie śledczym i tych, którzy zostali skazani na mniej niż rok pozbawienia wolności.