Rozmowa z sędzią Waldemarem Żurkiem, sekretarzem komisji egzaminacyjnej w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury.

W Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury trwa drugi etap egzaminu wstępnego na aplikacje. Pierwszy składający się z testów odsiał niemałą grupę z 1320 osób przystępujących do nich. Jaki był poziom wiedzy tegorocznych kandydatów?
Mogę pokusić się jedynie o wstępną ocenę wiedzy kandydatów, gdyż jesteśmy w trakcie sprawdzania prac. Poziom na drugim etapie egzaminu był  zróżnicowany. Pierwszy etap egzaminu był testem wyboru. Wyłoniliśmy grupę 589 osób, która rozwiązywała 14 sierpnia casusy. Drugi etap jest prawdziwą barierą. Trudność tych casusów będzie wskazówką, kto jest najlepszym i najzdolniejszym ze studentów. Ale też dzięki skomplikowaniu zadań osoby sprawdzające prace muszą wykazać się dużą uwagą i poświęcić wiele pracy, by kryteria oceny były jednolite.

Jest to drugi w historii Szkoły egzamin wstępny. Jakie zmiany nastąpiły porównaniu z rokiem ubiegłym?
Wydłużyliśmy o godzinę czas na napisanie casusów na egzaminie. Jednocześnie przesunęliśmy do miesiąca termin sprawdzenia tych prac. Bo każda praca musi być sprawdzona niezależnie przez dwie osoby. Na ocenę końcową składa się średnia z tych dwóch ocen. Ponadto podnieśliśmy poprzeczkę dla kandydatów: obecnie zdobycie 110 punktów na 150 możliwych zalicza pierwszy etap egzaminu. W zeszłym roku wystarczyło 100 punktów, aby zdać.

Kto wchodzi w skład komisji egzaminacyjnej?
Jest nas 13 osób, 12 członków i przewodniczący sędzia Sądu Najwyższego Jarosław Matras. Jeden profesor prawa, sędziowie sądów i prokuratur apelacyjnych i okręgowych.

Czy ten egzamin jest trudniejszy niż na aplikację adwokacką lub radcowską?

Egzamin ten w porównaniu do egzaminu na inne aplikacje jest niewątpliwie bardziej rozbudowany i przez to wydaje się trudniejszy. Ideą szkoły jest wyłonienie elitarnie wykształconej grupy, która w przyszłości stanowić będzie filar wymiaru sprawiedliwości w Polsce.