Szczeciński adwokat Marek K. wpadł w sidła zastawione przez dziennikarzy TVN z programu Superwizjer i Centralnego Biura Śledczego. Z nagrań uzyskanych za pomocą ukrytych mikrofonów wynika, że mecenas zobowiązał się do sporządzenia testamentu nieżyjącej już kobiety. Chciał za to 65 tys. zł. Kiedy dziennikarze udający klientów umówili się z nim na odbiór dokumentu, do akcji wkroczyło CBŚ.
Policjanci działający na zlecenie prokuratury zabezpieczyli w kancelarii mecenasa K. akta aż 708 spraw cywilnych, w tym 152 będących w toku. - To pierwszy taki przypadek w Polsce - oburza się mec. Włodzimierz Łyczywek, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Szczecinie, który zwołał w czwartek specjalną konferencję prasową w tej sprawie. - Nawet w czasach stanu wojennego, kiedy trwał atak na adwokaturę, komunistyczna władza nie śmiała dobierać się do akt. Nie mam pretensji do CBŚ, bo ci panowie byli bardzo taktowni. Mam pretensje do prokuratury, dzięki której z kancelarii wyniesiono 18 kartonów po telewizorach pełnych akt spraw cywilnych. Część spraw jest w toku, te sprawy mają swoje terminy. Zagrożona jest tajemnica adwokacka. Naczelna Rada Adwokacka wystąpi w tej sprawie do prokuratora generalnego - zapowiedział dziekan. Więcej: http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/>>>
Czytaj także: Szczecin: adwokat na dwa miesiące trafił do aresztu









