Na konferencji prasowej w październiku ub.r. Śpiewak mówił, że Górnikowska-Ćwiąkalska, córka byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego, miała być kuratorem 118-letniej osoby i jako jej kurator, miała przejąć pół kamienicy na Joteyki 13 na warszawskiej Ochocie. Budynek przekazano w prywatne ręce w 2011 roku.

Bogumiła Górnikowska-Ćwiąkalska - jak wynika z wezwania do przeprosin - utrzymuje, że Śpiewak w szeregu wypowiedzi pomówił ją o nieprawidłowości w wykonywaniu przez nią funkcji kuratora oraz udział w aferze reprywatyzacyjnej, a w rezultacie naraził na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania przez nią zawodu.

W poniedziałek w Sądzie Rejonowym dla Warszawy Śródmieście odbyło się posiedzenie pojednawcze, zamknięte dla publiczności. Ze względu na niejawność posiedzenia, strony nie ujawniły szczegółów.

Reprezentująca Górnikowską-Ćwiąkalską w tym postępowaniu mec. Marta Rytlewska, pytana przez dziennikarzy, o co konkretnie Śpiewak jest oskarżany, odpowiedziała: "Naruszeń jest wiele, czynów, których dopuścił się Jan Śpiewak - w naszej ocenie zniesławiając panią Górnikowską - jest bardzo dużo w tym akcie oskarżenia, ale sprawy komentować nie będziemy, dopóki się ona prawomocnie nie zakończy".

Mec. Rytlewska poinformowała, że przedstawiła Śpiewakowi "nie tyle propozycję, co warunek prowadzenia ewentualnie dalszych rozmów ugodowych". Dodała, że chodzi o "odwołanie wszystkich zarzutów, które oskarżony sformułował pod adresem oskarżycielki prywatnej" oraz "wycofanie się ze wszystkich pomówień".

Śpiewak pytany dlaczego nie przyjął propozycji ugody, podkreślił że "mówił prawdę". "To są wszystko fakty, które mają odzwierciedlenie w rzeczywistości i w dokumentach. My te dokumenty przedstawimy. Powołamy też świadków, którzy stali się ofiarą tej dzikiej reprywatyzacji. I zostanie udowodnione ponad wszelką wątpliwość, że wszystko, co mówiłem o pani, która mnie oskarża, jest prawdą" - powiedział.

Zaznaczył, że "kamienica została oddana w prywatne ręce, pomimo, że nie było decyzji reprywatyzacyjnej, jedynie decyzja o unieważnieniu nacjonalizacji i to wystarczyło, żeby w Warszawie przekazywać w ręce pseudospadkobierców majątek wart miliony złotych". "Przejęcie tej kamienicy rozpoczęło dramat lokatorów, podwyżki czynszów i zadłużenie tych osób, a niektóre z nich są w bardzo trudnej sytuacji finansowej, właśnie przez działanie pani Ćwiąkalskiej" - zaznaczył.

Jego obrońca mec. Michał Gintowt powiedział, że "w każdej z kilkunastu spraw, w których Jan Śpiewak jest oskarżony, czy pozwany, zwykle wystarczy przeprosić i problem zniknie". W jego ocenie, Śpiewak "nie może przepraszać, bo nie chodzi o jego indywidualny interes". "Robi coś (Śpiewak - PAP), co jest absolutnym elementarzem naszych praw obywatelskich, fundamentem społeczeństwa obywatelskiego" - podkreślił.

Pierwszą rozprawę w tym procesie Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia wyznaczył na 10 lipca br. "Mam nadzieję, że na tym się skończy, a sąd umorzy sprawę" – powiedział Śpiewak.

Według Kodeksu Karnego, "kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności (art. 212 par. 1). Zgodnie z paragrafem drugim, z którego oskarżony jest Śpiewak, jeżeli sprawca dopuszcza się tego czynu za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku".

Bogumiła Górnikowska-Ćwiąkalska domaga się także od oskarżonego 25 tys. złotych nawiązki na cel społeczny. (PAP)