Olsztyński sąd wydał postanowienie o aresztowaniu pani notariusz z tego miasta za utrudnianie procesu karnego. Ta odwołała sie, ale ponieważ odwołanie się od postanowienia o tymczasowym aresztowaniu do sądu okręgowego nie wstrzymuje decyzji o zatrzymaniu i areszcie, kobiety poszukuje policja.

Sąd wydał decyzję o trzymiesięcznym aresztowaniu notariusz Haliny M. gdy po raz trzeci nie stawiła się na rozpoczęcie procesu, w którym jest oskarżona o nadużycie funkcji (chodzi o poświadczanie nieprawdy w aktach notarialnych) i pomocnictwo w oszustwie, którego miało się dopuścić współoskarżone z nią małżeństwo deweloperów. Sąd uznał, że nie usprawiedliwiając nieobecności lub robiąc to nie w terminie, Halina M. utrudnia postępowanie karne.

Komentarz: To zapewne nie jedyny w tych dniach przypadek postanowienia przez sąd o zastosowaniu wobec kogoś aresztu. Ten trafił do agencji prasowych i mediów ze względu na osobę, której to dotyczy. Notariat to jeden z zawodów zaufania publicznego, wobec którego państwo i społeczeństwo mają szczególne oczekiwania. Pani notariusz oskarżona jest o to, że tym standardom się sprzeniewierzyła, więc ma proces. Żeby było wiadomo, czy winna, czy też zarzuty są bezzasadne, proces musi się odbyć. Są trudności, bo pani notariusz unika stawienia się przed sądem. Dobrze więc, że sąd nie zamierza tego tolerować i stawiennictwo zamierza wymusić. Fakt, środek drastyczny, ale wystarczyło przychodzić na wezwania sądu.

Samorząd notarialny już podjął działania dyscyplinarne wobec pani notariusz. Ten przypadek warto także oceniać w kontekście niedawnego konfliktu o stawiennictwo przed sądem redaktorów "Gazety Polskiej". Oni też nie przyszli na proces przeciwko sobie i nie dostarczyli wiarygodnych usprawiedliwień. Także podobnie jak pani notariusz przyjmowali wobec tej sprawy dość lekceważący stosunek.  Jest też różnica pomiędzy tymi przypadkami. Dobra wiadomość jest taka, że postawy notariusza nikt nie broni, a zła, że w obronie dziennikarzy lekceważących sąd stanęła duża część mediów i wielu polityków. To jeszcze, niestety, słaby punkt naszego życia publicznego. Tym bardziej trzeba takie przypadki nagłaśniać i przypominać.