Sędziowie Maria Szulc i Anna Owczarek oraz Józef Iwulski skierowali takie odwołania - za pośrednictwem przewodniczącego KRS - do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego. Zrobili tak, bo uznali, że  właśnie ta izba jest właściwa, bo przecież chodzi o ich pracę i uprawnienia właśnie z tej dziedziny.

Czytaj: KRS przekaże odwołania sędziów SN do Izby Dyscyplinarnej >>

Dlaczego przewodniczący KRS uważa, że ich sprawy powinny trafić do Izby Dyscyplinarnej? Przecież nie popełnili żadnego przestępstwa ani nie sprzeniewierzyli się standardom wykonywania zawodu sędziego. A do takich właśnie spraw utworzona została ta izba. No chyba, żeby sędzia-przewodniczący samo kwestionowanie decyzji kierowanej przez niego rady uznawał za wykroczenie.

Sędzia Mazur powołuje się na nową ustawę o Sądzie Najwyższym. Owszem, z niej da się wiele wywieść, ale czy to sygnał, że odwołania od naruszeń praw pracowniczych lub od decyzji ZUS teraz rozpatrywać będą sądy karne? I może represjonować za ich kwestionowanie.

To oczywiście żarty, podobnie jak tłumaczenie przewodniczacego KRS, że nie mówił o nienadawaniu biegu tym odwołaniom sędziów (podobno rzecznik KRS coś przekręcił), a także jak jego tłumaczenie, dlaczego to Izba Dyscyplinarna ma rozpatrywać odwołania sędziów, którzy nie chcą jeszcze przechodzić w stan spoczynku.

Pan przewodniczący kpi sobie z naszej inteligencji jeśli zakłada, że nie rozumiemy, iż chodzi mu to, by te odwołania rozpatrzyła (za kilka miesięcy, bo jeszcze nie działa) Izba Dyscyplinarna, której skład wykreuje kierowana przez niego Rada, a nie "stara" Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, która mogłaby jeszcze uznać, że KRS nie powinna negatywnie oceniać odwołujących się sędziów, a przynajmniej swoją decyzję jakoś uzasadnić.