Gdański Sąd Okręgowy w trybie tzw. zabezpieczenia zakazał wydawcy Tygodnika „NIE", oraz jego naczelnemu, publikowania w jakiejkolwiek formie „informacji dotyczących życia intymnego oraz pozamałżeńskich związków o charakterze intymnym" Jacka K., na czas 6 miesięcy.

Kancelaria prawna reprezentująca europosła Jacka Kurskiego wysłała do drukarni oraz firmy Kolporter pismo, w który żądała wstrzymania druku oraz dystrybucji tygodnika "NIE". Prawnicy zagrozili konsekwencjami prawnymi w przypadku niezastosowania się do ich żądań.
- Żądanie wstrzymania druku czy dystrybucji jest absurdalne - ocenia Tomasz Ejtminowicz z Meritum Kancelaria Radców Prawnych w Gdyni, radca prawny specjalizujący się w prawie mediów. - Ani drukarnia, ani kolporterzy nie byli adresatami postanowienia sądowego i nie wywołuje ono wobec nich żadnych skutków. Poza tym na podstawie "prywatnego" pisma czy maila z kancelarii nie sposób zweryfikować wiarygodności dokumentu sądowego, a tym bardziej nie ma podstaw, by takie pismo było w stanie zablokować druk lub kolportaż - dodaje radca.
Art. 3 prawa prasowego wyraźnie i wprost zabrania drukarniom i kolporterom odmawiania druku i dystrybucji gazet, z których wydawcami te podmioty mają podpisane umowy. Taka blokada mogłaby nastąpić jedynie wówczas, gdyby sąd wprost do nich zaadresował konkretne swoje postanowienie o zakazie. A postanowienia takiego sąd wydać nie może - zgodnie z art. 38 prawa prasowego. Sądy wielokrotnie wskazywały, że podmiotami odpowiedzialnymi za publikację prasową są wyłącznie: autor, redaktor, wydawca bądź inna osoba, która decyduje o treści artykułu - ale wyłącznie do etapu przed skierowaniem go do druku. Dlatego w żadnym wypadku takim podmiotem nie jest ani drukarnia, ani kolporter.
Moim zdaniem kancelaria w swoich pismach do drukarni i kolporterów, które opatruje alarmistycznymi wykrzyknikami i budzącymi strach i grozę klauzulami, ociera się o działania - najdelikatniej mówiąc - bezprawne.
Odrębną sprawą jest, czy prasa ma prawo pisać o szczegółach życia osobistego posła. Art. 14 ust. 6 prawa prasowego dopuszcza publikowanie informacji o prywatnych sferach życia, jeśli wiążą się one z działalnością publiczną danej osoby.  Prasa może piętnować polityka, jeśli udowodni, że publicznie głoszone przez niego poglądy stoją w sprzeczności z wartościami realizowanymi w życiu prywatnym. W tym przypadku wkroczeniem w intymność mogłoby być szczegółowe opisywanie detali współżycia, natomiast nie jest nim sam fakt poinformowania o romansie.
Odmiennego zdania jest dr Michał Zaremba, adiunkt w Zakładzie Prawa Prasowego Instytutu Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego. - Zgodnie z Kodeksem cywilnym odpowiedzialność za szkodę ponosi także podmiot, który jest pomocnikiem albo skorzystał na szkodzie. Przepisy są ogólne i mówią, że mogę chronić swoje dobra osobiste w każdym przypadku, kiedy ktoś może je naruszyć, nawet jeżeli to się jeszcze nie stało. Firma zajmująca się kolportażem też może być podmiotem, który narusza lub pomaga w naruszeniu - tłumaczy dr Zaremba.