Czy istotnie adwokaci, znani przecież z rozwagi, muszą naśladować rząd RP w polityce deficytu, podwyżek podatków, przejadania majątku i zaciągania długów, dla sfinansowania kawiorowych apanaży władz?
Pierwszy taki deficyt
Bieżący rok jest wyjątkowy w dziejach warszawskiej Izby Adwokackiej. Niestety, nie z powodu wyjątkowych zasług stołecznych adwokatów  w walce o wolności obywatelskie, tylko z powodu bałaganu w izbowych finansach. Oto po raz pierwszy w  historii warszawskiej Izby Okręgowa Rada Adwokacka w Warszawie zaproponowała, i to jednomyślnie, budżet z ogromnym deficytem. Przed marcowym zgromadzeniem Izby Adwokackiej w Warszawie, Okręgowa Rada Adwokacka przygotowała preliminarz, budżetowy z półtoramilionowym deficytem. Przed kolejną odsłoną Zgromadzenia zaplanowanego na dzień 14 czerwca br. adwokaci dowiedzieli się, ze zdumieniem, że deficyt może sięgnąć niemal 2,5 mln złotych! Jednocześnie w przedłożeniach ORA przewija się wątek podwyższenia składki o 25 procent. Co ciekawe, zdając sobie sprawę z bardzo ciężkiej sytuacji izbowych finansów, działacze postanowili podnieść sami sobie pensje na początku roku. Istotnie, ciężka praca polegającą na wpisach, skreśleniach z listy, oraz ściąganiu z kolegów składek, wymaga wielotysięcznych apanaży. Osładzanych dodatkowo monstrualnymi dochodami pobieranymi z funduszu kształcenia aplikantów: rekordzista, wicedziekan, otrzymał z tego jedynie źródła w roku ubiegłym przeszło 116 tysięcy złotych. Do tego dochodzą kawiorowe imprezy i szampańska zabawa. Istotnie, stołeczni adwokaci mają być za co wdzięczni swoim władzom!

Komisji rewizyjnej nie ma
W normalnych warunkach tamą dla tego rodzaju działań powinna być komisja rewizyjna. Nie istnieje ona jednak od trzech miesięcy, po tym, jak jej siedmiu członków podało się do dymisji, w proteście przeciwko samowolnym działaniom przewodniczącego, który przerabiał i utajniał niekorzystne dla ORA sprawozdanie komisji. Pozostali członkowie komisji stawiali ostre zarzuty względem ORA co do milionowych wydatków na informatyzację. Od tego czasu komisja jest ciałem kadłubowym, niezdolnym do działania. Prawdziwe są natomiast pieniądze wypłacane  co miesiąc przewodniczącemu. Co ciekawe, pomimo ciężkich zarzutów nie podał się on do dymisji, a nawet podpisał dwa nowe dokumenty dotyczące sprawozdania. Łącznie więc podpisał w tej sprawie trzy dokumenty, wzajemnie ze sobą sprzeczne.  Do tego ORA nie odsunęła go nawet od prowadzenia zajęć z aplikantami. Najwyraźniej nikomu nie przeszkadza, że tak skompromitowana postać uczy przyszłych adwokatów, bądź też ORA nie chce przypierać przewodniczącego do muru.

Składka obniżona, wydatki nie
Czytelnik zadaje sobie zapewne pytanie, czym spowodowany jest tak zadziwiający stan adwokackich finansów. Przecież adwokaci są znani z wręcz przysłowiowej dbałości o interesy tak własne, jak i im powierzone. Dlaczego więc w ich wspólnych finansach pojawia się tak ogromna luka? Otóż odpowiedź jest prosta: kryzys przywództwa w śród stołecznych adwokatów. W wyborach sprzed dwu lat nastąpiła istotna zmiana pokoleniowa we władzach. Dziekanem został, dzięki swoim obietnicom przedwyborczym młody adwokat, spoza kręgu wcześniejszego kierownictwa, a dołączyli do niego w izbowym „rządzie” równie młodzi adwokaci.  Ogólnie ster władzy trafił w ręce adwokatów bez większego autorytetu osobistego, którzy jednocześnie rozbudzili ogromne nadzieje stołecznej palestry na zmiany, aktywność samorządową, oszczędności i obniżenie wyśrubowanej składki samorządowej. Po objęciu władzy okazało się, że niełatwo zrobić coś pozytywnego dla adwokatów, oszczędzać jeszcze trudniej, a za ciężką pracę władzy należy się (wg niej samej) godziwe wynagrodzenie. W tej sytuacji jedyne co pozostało działaczom to obniżyć składkę adwokacką w zeszłym roku o połowę, aby ratować swe apanaże, głowy i stołki.  Nie ma jednak nic za darmo. Nawet dziecko wie, że jak obniża się dochody o połowę, a wydatki nie, to pojawia się dziura budżetowa.

Ktoś przyzna się do błędu?
Odważne kierownictwo Izby w takiej sytuacji by przeprowadziło oszczędności, aby zrównoważyć budżet. Zaczynając oczywiście od siebie. Wymaga to jednak zdecydowanego lidera, cieszącego się autorytetem wśród działaczy adwokackich. No i przede wszystkim zrozumienia dla polityki oszczędności u izbowej władzy. Niestety, tego typu cechy charakteru są też deficytowe. Władza cierpi też na deficyt odwagi. Zamiast wprost przyznać się do błędu co do zeszłorocznego obniżenia składki, przeprosić adwokatów za bałagan i ponieść konsekwencje swoich decyzji, to woli ona jakieś niezrozumiałe roszady. Polska to nie Japonia, tu zarząd deficytowej firmy nie popełnia harakiri, ale też dziwi dawanie sobie podwyżek przez działaczy w sytuacji dziury budżetowej, urządzanie kosztownych imprez i udawanie, że sprawy izbowe idą dobrze, a nawet lepiej.

W tej sytuacji niedzielne zgromadzenie Izby zapowiada się na wyjątkowo burzliwe. Adwokaci będą nie tylko decydować o budżecie, ale także o odwołaniu poszczególnych członków izbowych władz. Zarówno tych odpowiedzialnych za katastrofalną sytuację izbowych finansów, jak i odpowiedzialnych za chaos w komisji rewizyjnej. Decyzje to trudne, ale niezbędne, jeżeli działacze mają być wiarygodni w oczach ogółu adwokatów.

Autor: adwokat Andrzej Nogal, Warszawa