Prawnicy obserwują rosnącą liczbę SLAPP-ów (z ang. Strategic Lawsuit Against Public Participation), czyli pozwów mających na celu jedynie wywołanie efektu mrożącego i zastraszenie osób, które wypowiadają się na ważne społecznie tematy.
Do takich spraw Helsińska Fundacja Praw Człowieka zalicza niedawne pozwanie aktywistki z antygazowego Kolektywu „Bombelki” oraz wydawcy magazynu „Zielone Wiadomości” za naruszenie dóbr osobistych państwowej spółki Gaz-System. W sierpniowy wieczór 2022 r. aktywiści klimatyczni na budynku Centrum Kopernika w Warszawie wyświetlali antygazowe hasła. Rozmawiali także z przechodniami o zagrożeniach związanych z budową terminala LNG w Gdańsku, którego inwestorem jest spółka Gaz-System. Relację Nawojki Ciborskiej z tego wydarzenia zamieścił portal „Zielone Wiadomości”. Pozwani zostali autorka artykułu oraz wydawca - Fundacja „Zielone Światło”. Gaz-System kwestionuje twierdzenie, że jest „bandą zbrodniarzy, którzy dla swoich zysków pchają nas prosto do katastrofy”, domaga się przeprosin oraz wpłaty 20 tys. zł na wskazany cel społeczny.
W opinii Fundacji Helsińskiej, która broni pozwanych, ta sprawa to typowy SLAPP - podkreśla, że spółce skarbu państwa nie przysługuje ochrona dóbr osobistych, a społeczeństwo ma prawo do informacji.

 

Czytaj: Pomoc w aborcji ukarana - aktywistka skazana na prace społeczne>>
 

O co chodzi w SLAPPach?

Rządy i korporacje, korzystając z najlepszych firm prawniczych, wytaczają procesy dziennikarzom i aktywistom, rzekomo w obronie swojego dobrego imienia. Mają duże możliwości finansowe, żeby to robić, gdy tymczasem po drugiej stronie stoją osoby, których często w ogóle nie stać na pełnomocników i dla których przegranie sprawy wiązałoby się z ruiną finansową.

W rzeczywistości chodzi o to, by opinia publiczna nie dowiedziała się o korupcji lub innych nieprawidłowościach sygnalizowanych przez osoby, którym wytacza się takie procesy. Wymierzone w nich akty oskarżenia czy pozwy cywilne mają na celu nie tylko uciszenie niewygodnych świadków lub dziennikarzy, ale także wywołanie tzw. efektu mrożącego, by inni bali się podejmowania takich tematów.

Jednym z najbardziej głośnych i najtragiczniejszych przykładów SLAPP-ów jest sprawa Daphne Caruany Galizii – maltańskiej dziennikarki, która wielokrotnie pisała o korupcji w tamtejszym rządzie. Opisywane przez nią sprawy doprowadziły do przedterminowych wyborów na Malcie w 2017 roku. Nim zginęła na skutek wybuchu bomby podłożonej w samochodzie, wytoczono jej 47 spraw typu SLAPP.

 

Nowość
Nowość

Teresa Dukiet-Nagórska, Olga Sitarz

Sprawdź  

Polska przoduje w zestawieniach

Według opublikowanego niedawno przez the CASE (the Coalition Against SLAPPs in Europe – Koalicja przeciwko SLAPPom w Europie) raportu Polska jest liderem rankingu SLAPPów w Europie - spośród 820 aż 128 to SLAPPy są z Polski.

- Już rok temu Polska wygrała w „konkursie” organizowanym przez the CASE na państwo najbardziej sprzyjające SLAPPom – podaje Małgorzata Kwiędacz-Palosz, prawniczka w Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.

U źródeł tego wątpliwego sukcesu leży kilka czynników. Małgorzata Kwiędacz-Palosz zwraca uwagę na to, że w Polsce SLAPPy stosowane są przez władzę państwową przy użyciu m.in. policji i prokuratury, podczas gdy na Zachodzie – głównie przez biznes i oligarchów. Po drugie, w Polsce wykorzystuje się nie tylko typowe dla SLAPPów prawo cywilne, ale też karne i wykroczeniowe. Nakładanie mandatów na protestujących sprawia, że liczba SLAPPów automatycznie wzrasta.

- Ponadto, w obszarze ochrony środowiska, do walki z protestującymi podczas polowań, myśliwi dostali od władzy na początku 2020 roku dedykowaną podstawę prawną w postaci punktu 8 art. 52 prawa łowieckiego:„[Kto:] celowo utrudnia lub uniemożliwia wykonywanie polowania – podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku”. Punkt został wprowadzony do prawa łowieckiego w wyniku ustawy nazywanej lex Ardanowski (od nazwiska ówczesnego ministra rolnictwa) i od tego momentu celowe utrudnianie lub uniemożliwianie polowania jest przestępstwem – wskazuje Małgorzata Kwiędacz-Palosz.

SLAPP-y w Polsce w ostatnich latach wiązały się z najważniejszymi tematami z debaty publicznej, od praworządności przez prawa kobiet i osób LGBT+, po wycinkę Puszczy Białowieskiej.

O ile na Zachodzie przy pomocy SLAPPów atakuje się osoby i organizacje, to w Polsce były przypadki atakowania w ten sposób całych grup obywateli. Przykładem jest tzw. Tęczowa Noc w sierpniu 2023 r., kiedy policja spacyfikowała protest w obronie aktywistki. Dopiero w lipcu 2023 roku sąd uniewinnił dwie pierwsze osoby oskarżone o „udział w zbiegowisku” w tamtym dniu.

- Pokazuje to, że ostatecznie zaatakowani wygrywają przed sądami, ale ma działać tzw. efekt mrożący. Celem SLAPPów jest często samo doprowadzenie do postępowania sądowego, które zwykle jest czasochłonne i kosztowne, by zniechęcić do działania również inne osoby. Jest to jasny sygnał dla innych aktywistów, którzy np. już mają sprawy na policji w związku z udziałem w protestach, że na mandatach i grzywnach może się nie skończyć – tłumaczy Małgorzata Kwiędacz-Palosz.

 

Karne i cywilne, ale nie o sam wyrok chodzi

Jako SLAPPY wykorzystywane są zarówno instrumenty przewidziane w prawie karnym, jak i cywilnym.

Jak podaje Marzena Błaszczyk, członkini zarządu Sieci Obywatelskiej Watchdog, najwięcej SLAPP-ów to sprawy karne z art.212 kk, związane z dziennikarzami, z osobami, które wypowiadają się publicznie, także w serwisach społecznościowych. Druga grupa to sprawy cywilne o naruszenie dóbr osobistych, z art. 23 i 24 kc. SLAPPy były też związane z utrudnianiem polowań, gdy pojawiły się przepisy penalizujące to utrudnianie i obecność przy polowaniu była traktowana pretekstem skierowania sprawy do sądu. Dużo był spraw wykroczeniowych, zwłaszcza podczas strajków kobiet, gdy młode kobiety dostawały po kilka spraw za wykroczenia takie jak przejście na czerwonym świetle czy pisanie kredą po ulicy.

W SLAPPach nie chodzi o samo skazanie czy wyrok nakazujący zapłatę zadośćuczynienia albo przeprosiny. Istotne jest to, że osoba, przeciwko której toczy się sprawa albo wiele spraw, musi wielokrotnie stawiać się na przesłuchania policyjne czy rozprawy sądowe, a przy tym często nie ma pewności, jak zakończy się dla niej ta sprawa.

- Nie znam spraw, które zakończyłyby się niekorzystnie dla aktywistów czy dziennikarzy, ale na razie są to głównie wyroki w I instancji, postępowania w II instancji dopiero trwają – mówi Marzena Błaszczyk.

Organizacje społeczne walczą o to, żeby zapobiegać SLAPPom. Na poziomie unijnym postulowane są rozwiązania, które mają przeciwdziałać temu zjawisku. W 2021 r. Parlament Europejski przyjął rezolucję wzywającą Komisję Europejską do podjęcia działań w sprawie SLAPP-ów. Europarlamentarzyści wyrazili zaniepokojenie finansowaniem SLAPP-ów z budżetów państwa w krajach należących do UE. W rezolucji parlament wzywa Komisję Europejską do reformy prawa cywilnego i karnego.

- W dyskusjach w Parlamencie Europejskim pojawiły się pomysły, żeby państwa mapowały SLAPP-y, propozycje wykreślenia przepisów, które umożliwiają SLAPPy na podstawie kodeksu karnego czy kładzenie nacisku na edukację, zarówno pełnomocników, jak i sędziów, włącznie z pomysłem, by tego typu sprawy były rozpoznawane przez sędziów, którzy przejdą specjalne przeszkolenie z praw człowieka – wskazuje Marzena Błaszczyk.