W specjalnym oświadczeniu dyrektor gabinetu Szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego płk. Krzysztofa Dusza, zapewnia, że służba już w dniu katastrofy podjęła czynności techniczne, mające na celu zabezpieczenie nośników mogących zawierać inne - niestanowiące tajemnicy służbowej lub państwowej - informacje, którymi dysponowały ofiary wypadku. - Procedury obowiązujące w resorcie obrony narodowej uniemożliwiają również niekontrolowane dysponowanie dokumentami stanowiącymi tajemnicę służbową lub państwową - powiedział płk Krzysztof Dusza z SKW.

Tymczasem "Rzeczpospolita", powołując się na anonimowego agenta ABW, pisze, że nie wiadomo, co zostało wniesione na pokład prezydenckiego samolotu i czy znalazły się tam informacje niejawne. Chodzi o dokumenty, laptopy, pendrive-y, które - jak pisze Rzeczpospolita - rosyjskie FSB mogło przejąć bezpośrednio po rozbiciu się maszyny, przed przybyciem polskiej delegacji. Według mediów trwa ustalanie co mogło być na pokładzie i czy nie naruszono tajemnic NATO. Przedstawiciele polskich służb są na miejscu tragedii razem z wojskowymi prokuratorami, ale według Rzeczpospolitej nie wiadomo, czy Polacy mają kontrolę nad wszystkim znalezionymi po katastrofie szczątkami urządzeń elektronicznych i dokumentów.