Tyle tylko, że faktyczna sytuacja nie jest groteskowa. Broni Pan finansowania partii z naszego wspólnego państwowego budżetu, bo wygodniej jest otrzymywać "mannę z nieba" niż prosić swoich wyborców o datki na działalność polityczną. Trzeba się wtedy bardziej z wyborcami liczyć, słuchać ich, odpowiadać, więcej pracować. Robić to, co robił np. prezydent USA Barack Obama. I jakoś nikt go nie oskarżał o uleganie "biznesowi" i "lobbystom".

System finansowania partii w Polsce jest chory. Umacnia na scenie publicznej partie, które mają dofinansowanie.
Byłoby najlepiej, zgodnie z przedwyborczymi deklaracjami Platformy, aby Sejm na stałe uchylił finansowanie partii z podatków wszystkich obywateli
.

Chora jest też ordynacja wyborcza. Dusi oddolne inicjatywy obywatelskie, blokuje kandydatów do Sejmu cieszących się prawdziwym szacunkiem współobywateli. Umożliwia dyktat partyjny. W rezultacie mamy jeden z najniższych wskaźników aktywności społecznej w Europie, a w konsekwencji niski poziom życia. I będzie tak dopóty, dopóki czołowi politycy będą m.in. pejoratywnie używać słowa "biznes" dla przykrycia własnych nieudolności. Projekt Platformy z tego punktu widzenia jest bardziej zasadny niż oszczędności finansowe, które przyniesie.

Marek Goliszewski
3 lutego 2009 r.