Według ekspertów Business Centre Club, urzędnicy rozstrzygający przetargi wciąż obawiają się wyboru droższych ofert, żeby uniknąć kłopotów np. z prokuraturą czy CBA. Wybranie najtańszej oferty zapewnia im bezpieczeństwo. - Jednak takie działanie powoduje problemy na wielu inwestycjach, ponieważ wykonawcy niską zapłatę, jaką otrzymają za realizowane zamówienie, rekompensują niską jakością zastosowanych materiałów, technologii i surowców, i/lub brakiem wynagrodzenia dla podwykonawców. Dopóki zatem kryterium najniższej ceny będzie nadal funkcjonowało, dopóty będziemy mieli takie sytuacje, jak np. w Modlinie z pasem startowym, na niedokończonych autostradach czy w przypadku bankructwa firm budowlanych. Walcząc o zamówienie podmioty startujące w przetargach, oferują często cenę, która jest nierealna. W trakcie zamówienia okazuje się, że albo trzeba zaoszczędzić na jakości, albo na podwykonawcach - czytamy w opinii BCC
Jej autorzy przypominają, że systemowymi rozwiązaniami od dawna postulowanymi przez BCC jest wprowadzenie obowiązku stosowania przez zamawiającego innych kryteriów niż najniższa cena, oraz możliwość indeksacji wynagrodzenia w trakcie realizacji zamówienia, w przypadku radykalnej zmiany okoliczności ekonomicznych towarzyszących tej realizacji. Indeksacja taka powinna następować w oparciu o obiektywne wskaźniki GUS. Warto w tym miejscu podkreślić, że ustawa o zamówieniach publicznych, w art. 91 zawiera przepisy umożliwiające stosowanie innych kryteriów niż cenowe, jednak z przyczyn wskazanych powyżej, nie są one stosowane. Więcej>>> 

Czytaj także: Podwykonawcy szybciej dostaną zapłatę za roboty