Autorzy opracowania zwracają uwagę, że liczba zwolnionych etatów rocznie w zestawieniu do liczby zatrudnionych asystentów sędziów (ogółem) jest w miarę stabilna i wynosi od 10 do 12 proc. rocznie. - Dla porównania, gdyby rocznie odchodziło około 12 proc. sędziów – oznaczałoby to ubytek rzędu 1200 sędziów rocznie – czytamy w komentarzu.
Czytaj: Asystenci: sędziów jest dość, asystentów za mało>>
Jego autorzy podkreślają, że te dane nie przedstawiają jednak pełnej skali odejść asystentów sędziów z wymiaru sprawiedliwości. - Powyższe dane nie uwzględniają rezygnacji, które miały miejsce w sądach, w których przeprowadzono konkurs i utworzono listę rezerwową. W takim przypadku prezesi sądów apelacyjnych nie informują Ministra Sprawiedliwości o odejściu kolejnych asystentów. Dopiero, gdy nie ma już osób z listy rezerwowej, Minister Sprawiedliwości jest informowany o zwolnionym stanowisku. Powyższe oznacza, że skala tzw. rotacji na tym stanowisku jest zdecydowanie wyższa niż liczba zwolnionych stanowisk asystentów sędziów, o których prezesi sądów apelacyjnych zawiadomili Ministra Sprawiedliwości - stwierdzają.
W ocenie Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Asystentów Sędziów, tak wysoka liczba zwolnionych stanowisk oznacza, że zawód asystenta sędziego nie jest atrakcyjny. - Brak podwyżek od 2009 r. spowodował całkowitą degradację tego zawodu. To skutkuje wysoką „rotacją” i koniecznością ciągłego szkolenia nowych osób, co naraża na nieuzasadnione koszty wymiar sprawiedliwości – stwierdzają autorzy opracowania. I dodają, że koszt szkolenia nowej osoby jest bardzo wysoki i prawdopodobnie przewyższa oszczędności wynikające z niskiego uposażenia tej grupy zawodowej. - Jedynie szybkie i postępujące zwiększenie wynagrodzeń asystentów sędziów powstrzyma odpływ kadr asystenckich – konkludują autorzy analizy.