Chodzi o przypadek Marzanny Łozowskiej z Białegostoku (nr skargi 62716/09), skazanej za publikację w miejscowej gazecie "Kurier Poranny" na temat byłej sędzi, którą dziennikarka oparła na dokumentach urzędowych, a także m.in. publicznej wypowiedzi ministra sprawiedliwości. Dziennikarka zarzuca w skardze do ETPCz naruszenie wolności słowa (art. 10 EKPC) oraz prawa do sprawiedliwego procesu (art. 6 EKPC).
Komunikując sprawę polskiemu rządowi, ETPCz zadał następujące pytania stronom postępowania:
1.Czy można przyjąć, że postępowanie przed sądem drugiej instancji nie było obiektywne w rozumieniu art. 6 p. 1 EKPC?
2. Czy odpowiedzialność karna za zniesławienie, którą poniosła dziennikarka, była w tym przypadku proporcjonalna w rozumieniu art. 10 p. 2 EKPC?
Postępowanie przed krajowymi sądami  w tej sprawie było monitorowane przez Helsińską Fundację Praw Człowieka w ramach działań Obserwatorium Wolności Mediów w Polsce. Jak przypomina Obserwatorium, Sąd Rejonowy w Białymstoku 8 grudnia 2007 r. uznał dziennikarkę za winną popełnienia zarzucanego jej czynu i skazał na karę grzywny oraz nawiązkę o łącznej wartości ok. 8 tys. zł. Sąd stwierdził, że dziennikarka zrelacjonowała postępowanie dyscyplinarne przeciwko byłej sędzi w sposób wyolbrzymiony, a oprócz informacji opartych na orzeczeniu sądu dyscyplinarnego, M. Łozowska dodała nieprawdziwe informacje o jej życiu prywatnym, które z „pewnością miały podnieść  sensacyjność, publikacji kosztem  b. sędzi”. Ponadto, sąd argumentował, że dziennikarka nie dochowała należytej staranności, zawodowej, jej wypowiedź była przesadzona oraz, że nie dotyczyła osoby publicznej, ponieważ w czasie pisania artykułów sędzia nie pełniła już funkcji państwowej. Ponadto, sąd wskazał m.in. że "związek przestępczy" ma negatywną konotację w języku potocznym i wskazuje na zorganizowany związek mafijny, z jakim to sędzia nie miała żadnych powiązań.
Dziennikarska wniosła apelację, jednak Sąd Okręgowy w Białymstoku utrzymał zaskarżony wyrok w mocy. Co ciekawe, postępowanie w drugiej instancji wobec dziennikarki toczyło się w sądzie, w którym B. L. orzekała przez większość swojego życia zawodowego. Co prawda na 53 sędziów SO - 52 „wyłączyło” się z orzekania ze względu na więzi zawodowe i towarzyskie z B.L., jednak sąd wyższego rządu uznał, że nie ma potrzeby przenosić sprawy do innego równorzędnego sądu, gdyż wystarczy jeden sędzia SO w Biaymstoku, który nie czuł się „powiązany” z oskarżycielką i twierdził, że mógł orzekać w sposób całkowicie obiektywny w sprawie. Więcej>>>