"W 1990 r. na podstawie przepisów wówczas obowiązujących przyjmowałem do pracy w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Urzędzie Ochrony Państwa ludzi, którym również gwarantowałem uprawnienia emerytalne" - powiedział Milczanowski, który był gościem Klubu Obywatelskiego. "Ja tego nie robiłem we własnym imieniu, tylko w imieniu państwa polskiego. W sytuacji, w której te uprawnienia emerytalne zostały dwukrotnie naruszone w 2009 r. i 2016 r. ja się za tymi ludźmi ujmuję. Ujmuję się dlatego, że jest to mój święty obowiązek" - dodał Milczanowski.

Chwilę wcześniej współzałożyciel Federacji Młodzieży Walczącej w Szczecinie i skazany za odmowę służby wojskowej w latach 80. Wojciech Woźniak wręczył Milczanowskiemu koszulkę Solidarnosći z napisem "zdrajca". "Byliśmy pana żołnierzami, a pan nas zdradził" - powiedział Woźniak do Milczanowskiego.

"Chcę zaświadczyć, że ci, którzy z SB przyszli do pracy - czy to w UOP, policji, wielu z nich w CBŚ, straży granicznej, także w jednostce GROM - oni się dobrze zasłużyli dla Polski" - powiedział już po wyjściu Woźniaka Milczanowski. "Przecież w operacji irackiej ci funkcjonariusze wywodzący się ze służby bezpieczeństwa, a zatrudnieni w UOP, ryzykowali życiem. Ci funkcjonariusze CBŚ czy policji, pracujący przy wielu aferach i rozpracowujący świat przestępczy, również zdrowiem i życiem ryzykowali" - kontynuował Milczanowski.

"Ja tę pracę za okres, w którym byłem szefem UOP, a potem ministrem MSW oceniam wysoko" - dodał Milczanowski.

Obok Milczanowskiego gościem Klubu Obywatelskiego był także b. szef ABW Krzysztof Bondaryk. Spotkanie "Ograniczenie praw i wolności obywatelskich" zgromadziło około stu w większości starszych osób.

Spór między Milczanowskim, a częścią środowiska opozycjonistów ws. emerytur dla funkcjonariuszy SB trwa od kilku tygodni. W marcu br. doszło do spotkania byłych milicjantów oraz funkcjonariuszy SB ze Szczecina i Stragradu, którzy określili siebie jako "grupę inicjatywną represjonowanych emerytów mundurowych”. W rozmowach wzięli udział także Milczanowski oraz poseł PO Sławomir Nitras. Stenogram ze spotkania został opublikowany na stronie internetowej Stowarzyszenia Sowa, założonego przez byłych oficerów Wojskowych Służb Informacyjnych.

Po publikacji kilkudziesięciu działaczy opozycji w czasach PRL z Pomorza Zachodniego podpisało list otwarty, w którym protestują "wobec gloryfikowania i stawiania w roli ofiar funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa". "Rzeczą niebywałą jest wykorzystywanie skompromitowanego środowiska PRL-owskich tajnych służb przez partię opozycyjną w walce politycznej, czego obecnie jesteśmy świadkami" – można przeczytać w dokumencie.

"Występowanie w obronie uprzywilejowanych emerytur SB-beckich przez obecną opozycję, a także Andrzeja Milczanowskiego, to rzecz niebywała. (...) Zdecydowanie odcinamy się od słów Andrzeja Milczanowskiego, że +SB nie była zbrodniczą organizacją+. Takie słowa to zakłamywanie historii, legitymizowanie zbrodniczej formacji, a także policzek dla nas i tysięcy ludzi, którzy cierpieli z powodu działań SB" – napisali w liście opozycjoniści.

Uchwalona 16 grudnia 2016 r. i podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę 29 grudnia ustawa obniża emerytury i renty "za służbę na rzecz totalitarnego państwa" od 22 lipca 1944 r. do 31 lipca 1990 r. (w połowie 1990 r. powstał UOP). Od 1 października 2017 r. maksymalna emerytura dla tych osób nie będzie mogła być wyższa niż średnie świadczenie w ZUS (emerytura - ok. 2 tys. zł, renta - ok. 1,5 tys. zł, renta rodzinna - ok. 1,7 tys. zł).

Według szacunków MSWiA obniżonych zostanie ponad 18 tys. emerytur policyjnych, ponad 4 tys. policyjnych rent inwalidzkich i ponad 9 tys. rent rodzinnych. Informacje o przebiegu służby funkcjonariuszy ma sprawdzać IPN, który informował, że weryfikacja obejmie ponad 240 tys. osób. (PAP)