Rewolucja

Pod jedną ścianą stało łóżko, przy oknie stół a obok niego krzesło. Szafa stała po drugiej stronie pokoju, przy ścianie. Tak zaczyna się opowiadanie Sławomira Mrożka  "Rewolucja". Bohater, wiedziony rewolucyjnym zapałem poprawiania rzeczywistości, przestawia sprzęty zgromadzone w pokoju – łóżko pod okno, szafę na środek… aż osiąga stan, w którym zaczyna spać w szafie. Tak też jest z reformami zawodów prawniczych. Przestawianie, łączenie, dzielenie, wymyślanie cudownych rozwiązań – wszystko to ma niewiele wspólnego z rzeczywistymi problemami.

Z badań przeprowadzonych na zlecenie NRA w 2007 r. wynikało, że za połączeniem zawodów adwokata i radcy prawnego było 28 proc. adwokatów a przeciw 56 proc.. Jednocześnie w grupie adwokatów wykonujących zawód krócej niż trzy lata za połączeniem było 37 proc., w grupie adwokatów wykonujących zawód w izbach liczących powyżej 500 członków za było 42 proc. adwokatów, a wśród adwokatów wykonujących zawód w kancelariach zatrudniających powyżej 10 prawników za połączeniem zawodów było 54 proc. adwokatów. W 2010 r. na zlecenie NRA badanie przeprowadzono ponownie. Wyniki badania:76 proc. adwokatów przeciw, 21 proc. za połączeniem. Forsowany przez Ministra Sprawiedliwości projekt założeń do ustawy o zawodzie adwokata doprowadził do odwrócenia tendencji, która się wyraźnie rysowała, jeżeli przypomnimy sobie jak szybko przybywało młodych adwokatów w większych izbach. Nic dziwnego bo nikt nie lubi kiedy władza wie lepiej od obywateli jak mają żyć i pracować.

Może jednak adwokaci, którzy w 87 proc. sprzeciwiali się przymusowemu połączeniu według pomysłu projektu ustawy o zawodzie adwokata sygnalizowali tylko własne przekonania. Może w ten sam partykularny sposób postępowali radcy prawni, którzy w 81 proc. deklarowali sprzeciw przeciwko temu samemu projektowi. Może oba środowiska są głuche na głos opinii publicznej i interes publiczny, który przemawia za przymusowym połączeniem? Z badań wynika jednak, że dla 63 proc. obywateli połączenie zawodów nie miało znaczenia a dalszych 19 proc. odpowiedziało, że trudno powiedzieć czy ma jakiekolwiek znaczenie. Ciekawe czy osoby powołujące się w debacie o projekcie ustawy o zawodzie adwokata na interes publiczny mogą wskazać na badania, które potwierdzają ich stanowisko, czy to tylko intuicja, wiedza mędrca, który chce nam urządzić świat ale sam nie będzie ponosił kosztów eksperymentów, które nam funduje ?

Punkt wyjścia do proponowanej reformy zawodów prawniczych polegającej na wprowadzeniu ustawy o zawodzie adwokata dopełnia jeszcze podawanie w uzasadnieniu projektu przeterminowanych danych dotyczących dostępności pomocy prawnej (68 prawników na 100 tys. obywateli to średnia sprzed kilku lat czyli sprzed lawinowego wzrostu liczby adwokatów i aplikantów; w 2010 r. wskaźnik ten wynosi 99 prawników) i hasłowe sprymitywizowane rzekome przyczyny ograniczonego korzystania z pomocy prawników. Z badań zleconych przez NRA wynika, że 70 proc. badanych obywateli pozytywnie wypowiada się o dostępności usług adwokatów. Ponadto w ostatnich 5 latach z usług prawnika skorzystało tylko 19  proc. badanych ale jako powód nieskorzystania z usług prawnika obywatele wskazywalibrak takiej potrzeby (91 proc.). Na brak wystarczających środków finansowych wskazało tylko 5 procent.

Opinia publiczna jednak nie zawsze ma rację – z badań prowadzonych w 2009 r. przez Krajową Radę Radców Prawnych wynikało oczekiwanie obywateli, że prawnicy powinni zarabiać 2 tys. zł miesięcznie a najwybitniejsi 5-7 tys. zł. Nie chcę więc - przedstawiając obraz rzeczywistości - jednocześnie zakwestionować sensu reformowania zawodów prawniczych w ogóle. Chciałbym jednak aby reforma nie przestawiała szafy na środek pokoju tylko dlatego, że jest oparta na niewłaściwych przesłankach. Chciałbym także podkreślić, że zmiany muszą być dokonywane wspólnie z ludźmi, którzy te zawody wykonują. Nie powinni się za nie brać ci, którzy nas po prostu nie lubią, którzy sami nigdy nie świadczyli pomocy prawnej ale wiedzą lepiej jak to należy robić.

Świadczenie pomocy prawnej wymaga zmian. Zawody prawnicze i wymiar sprawiedliwości też. Przede wszystkim należy koncentrować się na doprowadzeniu do sytuacji, w której  prawo do pomocy prawnej, prawo do skorzystania z pomocy prawnika, prawo do sądu będzie realnym prawem obywatelskim. Pomoc prawna musi być dostępna dla każdego obywatela. Obywatele powinni zostać zachęceni do korzystania z pomocy prawników. Jeżeli Minister Edukacji może promować użyteczność matematyki, Minister Sprawiedliwości powinien wspólnie z samorządami prawniczymi promować korzystanie z pomocy adwokatów i radców prawnych. Polskie opłaty sądowe należą do najwyższych w Europie. Często wielokrotnie przewyższają wynagrodzenia adwokackie. A są już w zjednoczonej Europie kraje, które w ogóle zniosły opłaty sądowe uznając, że obywatel ma prawo do sądowego rozstrzygnięcia swoich spraw bez barier finansowych. Zmiany powinny obejmować też modyfikację przymusu adwokackiego w kierunku zapewnienia obywatelom fachowego wsparcia. Dla niezamożnych opłacanego przez państwo. Zliberalizować musimy też opresyjne procedury sądowe, nastawione na odstraszanie obywateli od wymiaru sprawiedliwości i przekonanie ich, że sądy nie są dla nich, a dla samych prawników.

System pomocy prawnej powinien być przejrzysty i uczciwy ale powinien też być dobrze regulowany. Musi działać pod nadzorem publicznym, ale nie rządowym. Pomysł utworzenia Rady Zawodów Prawniczych jako regulatora systemu i gwaranta przepływów międzyzawodowych może wreszcie zapewnić zrealizowanie zasady, że funkcja sędziego będzie koroną zawodów. Rada mogłaby też czuwać nad wykonywaniem przez organizacje prawnicze interesu publicznego. Po co przestawiać meble w pokoju skoro można sięgnąć do dobrych wzorów, np. brytyjskiego. A rozważania dotyczące systemu działającego pod nadzorem takiej Rady oznaczają także otwarcie dyskusji o sposobie organizacji samorządów zawodowych, ich liczbie, zasadach przynależności i prawie do wyboru przynależności organizacyjnej.

Wykonywanie zawodów adwokata i radcy prawnego czeka prawdziwa rewolucja. Nie musi być wymuszana przez ministerialne projekty. Będzie się wiązała z dostosowywaniem się do oczekiwań klientów. Przecież zawód adwokata to jeden z najbardziej „rynkowych” zawodów od samego początku, poprzez lata 50 - te, w których dzisiejsi kliniczni liberałowie wielbili jeszcze planowanie, aż po okres po 1989 r., w którym adwokaci doskonale włączyli się w reguły jawnego wolnego rynku. Musimy zmierzyć się z nowymi formami wykonywania zawodu, w tym przedyskutować zagrożenia wynikające z zaangażowania czysto kapitałowego. Musimy na nowo definiować tajemnicę zawodową. Nie po to aby ją osłabiać, ale właśnie uczynić orężem w obronie klientów. Od dawna pojawiają się pytania o granice  niezależności adwokackiej, w tym w wypadku łączenia różnych form aktywności zawodowej np. jednoczesne wykonywanie własnej praktyki i nie tylko pracy w administracji ale też własnej działalności o nieadwokackim charakterze.

Ostatecznego rozstrzygnięcia wymaga możliwość świadczenia pomocy prawnej przez absolwentów prawa lub wręcz nieprawników. Może należy wyraźnie ograniczyć zakres wyłączności adwokatów i radców prawnych do postępowań sądowych ? Na marginesie, po raz ostatni powołam się na badania z 2010 r. – zaledwie 20 proc. obywateli uważa, że każdy absolwent studiów prawniczych powinien mieć prawo reprezentowania klienta przed sądem. Czy i w tej sprawie głos opinii publicznej zostanie zignorowany? Jeżeli tak się stanie, winniśmy prowadzić sprawy zawodu tak, aby owi nieprofesjonalni pełnomocnicy zostali objęci wszelkimi rygorami procesowymi – nie wolno dopuścić do ich uprzywilejowanej pozycji. Nie dopuśćmy do sytuacji, w której dojdzie do naruszenia prawa do sądu bo obywatel z adwokatem będzie w gorszej sytuacji procesowej niż bez jego pomocy.

Minister Sprawiedliwości zawiesił prace nad projektem założeń do ustawy o zawodzie adwokata. Jeżeli samorządy adwokatów i radców prawnych zachowają się w tej sytuacji jak na adwokatów przystało, to projekt zalegnie w archiwum a otrzymamy szansę na rozsądne i odpowiadające potrzebom obywateli ułożenie systemu pomocy prawnej na najbliższe 15-20 lat. Czas jest ograniczony. Jeżeli nie dojdzie do rozsądnej wspólnej pracy nad reformą – skończy się katastrofą, bo tak jak bohater Sławomira Mrożka w pewnym momencie zaczniemy spać w szafie. I pewnie po jakimś czasie zrozumiemy tak jak on, że to droga donikąd, więc na nowo ustawimy sprzęty tak jak stały na początku. Mamy jednak szansę zrobić to od razu i zamiast tylko ustawić od nowa sprzęty, mamy szansę dodatkowo wyposażyć nasz wspólny pokój w bibliotekę i komputer. Wówczas tak jak mrożkowski bohater, MinisterSprawiedliwości z rozrzewnieniem będzie mógł wspominać czasy kiedy był rewolucjonistą.

 Andrzej Michałowski

Tekst  opublikowany został także w numerze 3/2010 miesięcznika "Palestra"