Aleksandra Partyk: Jak szalejąca inflacja wpływa na pracę sędziów rodzinnych?

Anna Begier: Niestety, odbija się, a symptomy tego było widać już roku temu. Pewne zjawiska społeczne czy ekonomiczne są często najszybciej dostrzegalne w terenie, na prowincji. Już wiosną ubiegłego roku w wielu pozwach o alimenty i podwyższenie alimentów przedstawiciele ustawowi małoletnich powoływali się na wzrost cen, a obecnie w zasadzie nie ma pozwu, który by nie wskazywał na inflację. Ubiegłoroczny raport Iustitii "Obietnice a rzeczywistość. Statystyki sądów rejonowych po pięciu latach reform (2015 - 2020)" choć w rozdziale poświęconym wydziałom rodzinnym we wnioskach na przyszłość prognozował już wzrost spraw w związku z inflacją, nie był jednak tak pesymistyczny jak aktualna rzeczywistość. Widzimy więc wzrost liczby spraw o podwyższenie alimentów, i to gdy alimenty były ustalane ostatnio zaledwie rok czy dwa lata temu!

Czytaj też: Dopuszczalność obniżenia alimentów w procesie o uchylenie alimentów >

Czytaj: Inflacja w górę, koszty utrzymania dziecka też - czas na wyższe alimenty >>

Jakie to są sprawy?

Są to żądania podwyższenia alimentów nie tylko o procent wynikający z inflacji, przeważnie jednocześnie również powołujące się na jakąś zmianę rodzaju potrzeb małoletniego, a niekiedy także błędnie dążące do "poprawienia" alimentów ustalonych na zbyt niskim poziomie, na przykład wskutek porozumień przy sprawie rozwodowej. Tak więc powodowie żądają po roku podwyższenia alimentów z 500 do 1200 zł. Niezależnie od kwoty żądania sprawę trzeba rozpoznać przy takim samym nakładzie pracy, przede wszystkim zbadać to, czy zaszła zmiana stosunków w postaci wzrostu potrzeb powoda. To praca żmudna i bardziej czasochłonna niż się by się wydawało. Do pozwów powodowie dołączają setki kart faktur i kserokopii rachunków. W swej obronie na inflację powołują się również pozwani, których pensje nie wzrosły adekwatnie do wzrostu cen, czy którym wzrosły raty kredytów, przy czym zgodnie ze starym utrwalonym orzecznictwem zobowiązania wobec osób trzecich nie wyprzedzają zobowiązań wobec uprawnionego do alimentów i często rat kredytów nie uwzględnia się przy ocenie możliwości majątkowych pozwanych, ale to osobny temat.

Hetman-Krajewska Joanna "Alimenty. Wzory pism z komentarzem" >

Czy okoliczności te wpływają na liczbę ugód?

Niepokojącym zjawiskiem jest zauważalny spadek skłonności stron do podjęcia mediacji. Nie mówię o skutku w postaci zawarcia ugody, ale o samej chęci poszukiwania kompromisu. Strony nie wyrażają zgody na mediację. Trudniej też stronom osiągnąć porozumienie na rozprawie, ugody sądowe są rzadsze. Przedstawiciele ustawowi nie chcą i nie mogą zejść poniżej określonego pułapu, zdeterminowanego potrzebami dziecka i nie ma dla nich znaczenia sytuacja strony pozwanej. Pozwani nie chcą ulec, gdyż im również inflacja daje się we znaki, wzrosły im wydatki stałe, mają na utrzymaniu dzieci z innych związków, których potrzeby też wzrosły, a nadto realnie grozi przecież odpowiedzialność karna w przypadku powstania zadłużenia odpowiadającego sumie świadczeń należnych za trzy miesiące. Negocjacje czasem kończą się różnicą stanowisk o 50 zł. Niegdyś popularne wyroki zaoczne zdarzają się obecnie sporadycznie. Wygląda więc na to, że w najbliższym czasie sądy rodzinne będą miały sporo więcej pracy, a doszły jeszcze przecież sprawy dotyczące obywateli Ukrainy.

 

Jak można rozwiązać problem spraw o podwyższenie alimentów lub ich obniżenie związanych z inflacją i tym, że strona nie radzi sobie z ponoszeniem kosztów życia?

Możliwym rozwiązaniem problemu byłby powrót do orzekania alimentów w kwocie stanowiącej procent wynagrodzenia. Dopuszczalność takiego formułowania orzeczeń wynika z uchwały składu siedmiu sędziów Sądu Najwyższego z 22 września 1979 r., III CZP 16/79 (LEX nr 2471), mającej moc zasady prawnej.

 

 

Przytoczę tezę uchwały: "W wypadku gdy uprawniony do alimentacji ma prawo do równej stopy życiowej ze zobowiązanym, zasądzenie alimentów przez określenie ich w ułamkowej części wynagrodzenia nie jest wyłączone, jeżeli wynagrodzenie stanowi jedyne stałe źródło utrzymania zobowiązanego, a system tego wynagrodzenia usprawiedliwia takie rozstrzygnięcie".

Alimenty w ten sposób orzekane były zwłaszcza na początku lat 90., w czasach hiperinflacji, a niektóre z nich jeszcze wiele lat później egzekwowane przez komorników. Oczywiście, orzeczenie Sądu Najwyższego dotyczyło osób uzyskujących dochody ze stosunku pracy i nie można by go wprost zastosować w przypadku osoby, która stałych, legalnych, wykazanych dochodów nie ma i gdy sąd orzeka na podstawie hipotetycznych możliwości zarobkowych zobowiązanego.

WZORY DOKUMENTÓW:

 

Czytaj: Postępowanie informacyjne w trakcie, a nie przed rozwodem - MS zmienia własny projekt >>

Jakie rozwiązanie wchodziłoby w grę w przypadku osób, które np. nie mają stałych i legalnych zarobków?

Wówczas należałoby alimenty orzec jako procent od wynagrodzenia minimalnego czy - jeszcze lepiej - przeciętnego w danym kwartale, gdyż wynagrodzenie minimalne ustalane raz na rok może nie podążyć za stopą inflacji. Czy takie formułowanie orzeczeń byłoby dopuszczalne, być może pokaże praktyka, choć oczywiście lepiej by nie było takiej potrzeby, wszyscy życzymy sobie wyhamowania inflacji. Najlepiej oczywiście gdyby wypowiedział się w tej kwestii Sąd Najwyższy, ale ktoś przecież musiałby zadać mu pytanie prawne. Okazją mogłoby być rozpoznawanie zażalenia tzw. poziomego na postanowienie zabezpieczające.

 

 

Obecnie, choć sporadycznie, można spotkać się z takimi rozwiązaniami. Znalazłam orzeczenie z 2016 r., w którym takie rozwiązanie zastosowano. Sąd Rejonowy w Golubiu-Dobrzyniu w sprawie III RC 36/15 (LEX nr 2171631) orzekał o obniżeniu alimentów ustalonych w wyroku z 1995 r. i w wyroku dokonał korekty orzeczenia, pozostając jednak przy procentowym ustaleniu kwoty alimentów. Sąd ustalił je jako równoważne 20 proc. wynagrodzenia powoda, nie mniej niż 250 złotych. Czy w sprawach tego rodzaju należało w ten sposób konstruować sentencję orzeczenia?

Z treści adnotacji na Portalu Orzeczeń Sądu Rejonowego w Golubiu - Dobrzyniu wynika, że orzeczenie zostało zaskarżone, ale w tym punkcie ostało się, zatem sąd drugiej instancji uznał je za prawidłowe. Nie budzi ono wątpliwości. Polecam lekturę jego uzasadnienia. Sąd zrozumiale wytłumaczył podstawę prawną i powody swego rozstrzygnięcia. Sąd Rejonowy powołał w uzasadnieniu kolejne orzeczenie SN - komplementarną względem wyżej cytowanej uchwałę z dnia 4 lipca 1980 r., III CZP 47/80, zgodnie z którą w orzeczeniu o zasądzeniu alimentów przez określenie ich w ułamkowej części wynagrodzenia zobowiązanego określenie dolnej granicy nie jest wyłączone; w sentencji takiego orzeczenia sąd nie określa składników wynagrodzenia zobowiązanego do alimentacji.
Sąd Najwyższy stwierdził w uzasadnieniu uchwały, że taki sposób zasądzenia alimentów przez ustawodawcę nie jest zabroniony, i dalej - warto zacytować w całości: "Jeżeli przeto Sąd dochodzi do wniosku, że jest to celowe, może w taki dwojaki sposób określić zakres obowiązku alimentacyjnego osoby zobowiązanej. Takie podwójne niejako określenie tego zakresu ma takie znaczenie, że w razie zmniejszenia się zarobków zobowiązanego uprawniony ma w każdym razie zapewnione pewne minimum środków utrzymania. Oczywiście jeżeli do zmniejszenia się zarobków doszło nie na skutek uchylania się zobowiązanego od jego obowiązku, może on wystąpić o obniżenie zasądzonych alimentów także przez obniżenie owej dolnej ich granicy".

Czytaj:  Alimenty alimentom nierówne - ważna sytuacja dziecka i płacącego rodzica >>

Czytaj więcej: Obowiązek alimentacyjny między rozwiedzionymi małżonkami - komentarz praktyczny >

 


Być może w przyszłości w kodeksie pojawią się alimenty natychmiastowe.

Być może, jeśli zmaterializuje się długo zapowiadany projekt nowelizacji Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, rozwiązaniem na inflację będą alimenty natychmiastowe, ustalane jako procent minimalnego wynagrodzenia. Nie będą one jednak miały zastosowania w sprawach zmiany alimentów już ustalonych wcześniej. Według projektów ustaw przewidujących alimenty natychmiastowe - projekt poselski, druk sejmowy nr 1092, powielający wcześniejszy projekt ustawy opracowany w Ministerstwie Sprawiedliwości oraz projekt aktualnie będący przedmiotem rządowego procesu legislacyjnego - nr UD261, wysokość projektowanych świadczeń uzależniona byłaby od minimalnego wynagrodzenia ustalanego na następny rok, o którym mowa w przepisach ustawy z 10 października 2002 r. o minimalnym wynagrodzeniu za pracę. Projektodawca przyjął, że mając na względzie coroczny wzrost wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę, można zakładać stały wzrost natychmiastowych świadczeń alimentacyjnych.
Rozważając możliwość orzekania alimentów dochodzonych w zwykłym trybie, przy kierowaniu się hipotetycznymi możliwościami pozwanego, można by posłużyć się tu analogią. Wynagrodzenie minimalne to z założenia kompromis interesu pracodawców, pracowników i publicznego. Co ciekawe, z art. 3 ustawy o minimalnym wynagrodzeniu za pracę wynika, że jeżeli prognozowany na rok następny wskaźnik cen wynosi co najmniej 105% - ustala się dwa terminy zmiany wysokości minimalnego wynagrodzenia oraz wysokości minimalnej stawki godzinowej: od dnia 1 stycznia i od dnia 1 lipca. Inną możliwością byłby wybór wynagrodzenia przeciętnego jako bardziej odzwierciedlającego aktualną sytuację ekonomiczną, podawanego co kwartał, ale mamy kilka takich wskaźników - przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej, w sektorze przedsiębiorstw, w sektorze mikroprzedsiębiorstw. Te wskaźniki nie są miarodajne dla określenia możliwych do uzyskania przez pozwanego dochodów, jednak mogą być obiektywnym wskaźnikiem, do którego indeksuje się alimenty. Określanie alimentów "zwykłych" jako procentowych od wynagrodzenia minimalnego mogłoby na przyszłość nie być adekwatne, gdyby wskutek inflacji wynagrodzenie minimalne ustalone aktem prawnym zaczęło odbiegać od rzeczywistych wynagrodzeń rynkowych.

PROCEDURA:

 

Czy sama inflacja uzasadnia podwyższenie alimentów?

Wszystko zależy od poziomu inflacji. Jeżeli inflacja miała poziom dwóch procent, to po roku, bez powiązania z innymi przesłankami podwyższenia, nie było istotnej zmiany stosunków w rozumieniu art. 138 k.r.o. Żądania podwyższenia alimentów po kilku latach w naturalny sposób tę inflację uwzględniały, po kilku latach zmieniały się przecież w zasadzie wszystkie elementy wpływające na określenie wysokości obowiązku alimentacyjnego. Na pewno inflacja kilkunastoprocentowa czy wyższa taką istotną zmianą stosunków już jest. 20 proc. od 500 zł to 100 zł, czyli kwota odczuwalna. Tak więc już sama inflacja może uzasadniać podniesienie alimentów. Przy czym oczywiście nie same potrzeby uprawnionego decydują o wysokości alimentów, z czego wiele osób nie zdaje sobie sprawy.