Lew Rywin jest oskarżany o to, że przekupywał lekarzy, którzy mieli mu wystawiać fałszywe dokumenty o jego stanie zdrowia, by uniknął on pójścia do więzienia, a później by mógł je wcześniej opuścić. Pomagać mu w tym mieli adwokaci, którzy sami lub przez pośrednika, mieli zabiegać o to u lekarzy. Ten pośrednik, człowiek oskarżony o wiele innych przestępstw, jest teraz podobno świadkiem koronnym i informuje prokuraturę o szczegółach procederu. Ponieważ współpracował on podobno z wieloma adwokatami i nie tylko w tej sprawie, może się okazać, że śledztwo obejmie też innych prawników i lekarzy.

Przy tak niepełnej wiedzy o sprawie, jaką mają wszyscy poza prokuratorami, trudno mówić o winie czy niewinności zatrzymanych. Wypada mieć nadzieję, że wnioskując o areszt tymczasowy dla znanych adwokatów prokuratura ma mocne argumenty. Z drugiej strony można chyba przyjąć, że w przypadku takich tuzów palestry, sąd wydający postanowienia o aresztowaniu, nie robi tego pochopnie i mechanicznie, jak to często bywa. Sędziowie przecież wiedzą, że gdyby doszło do jakiegoś niedopatrzenia lub błędu, to sami zainteresowani i ich koledzy nie popuszczą.

Tak czy siak, ta sprawa będzie pilnie obserwowana przez środowiska prawnicze, a samorząd adwokacki już musi myśleć, jak ją komentować i jak odpowiadać na pytanie, czy to tylko jednostkowy przypadek, czy może już szersze zjawisko. O całkowitym zaskoczeniu, że do czegoś takiego mogło dojść, mówić nie można. Co jakiś czas dowiadujemy się o postępowaniu dyscyplinarnym, a nawet o prokuratorskich zarzutach wobec adwokatów, którzy przekroczyli granice dopuszczalnej współpracy z klientem. Doradzić bronionemu, by odwołał się do złego stanu zdrowia, adwokat może. Nie może natomiast wskazywać lekarza, który za pieniądze taki dokument wystawi, a tym bardziej pośredniczyć w takiej transakcji. Nawet jeśli działo się to poprzez współpracującego z adwokatami „asystenta”, bo takim tytułem posługiwał się sypiący teraz adwokatów i lekarzy Konrad T.

Naczelna Rada Adwokacka nie zajmuje na razie wobec tej sprawy oficjalnego stanowiska. Jedynie jej prezes Joanna Agacka-Indecka w telewizyjnej wypowiedzi stwierdziła, że gdyby zarzuty się potwierdziły, to oskarżonych adwokatów czekają represje, z wydalenie z zawodu włącznie. To oczywiste, i tak jest w każdym udowodnionym przypadku. Jednak wiele wskazuje na to, że jeśli zarzuty stawiane adwokatom w „aferze Rywina bis” potwierdzą się, to samorząd adwokacki czeka prawdziwe trzęsienie ziemi. Jego kierownictwo już powinno się do niego przygotowywać.