O tym, gdzie i kiedy prawnicy mają pozostawać w gotowości, rozstrzyga rozporządzenie w sprawie sposobu zapewnienia oskarżonemu możliwości korzystania z pomocy obrońcy i jego wyboru w postępowaniu przyspieszonym oraz organizacji dyżurów adwokackich (Dz.U. z 2010 r. nr 98, poz. 631 – dalej r.z.o.o.). Dyżury takie powinny być więc pełnione co do zasady w siedzibie właściwego sądu rejonowego w czasie jego urzędowania. Wszystko dla „zapewnienia niezwłocznego rozpoznawania spraw”. Szkopuł jednak w tym, że żaden z przepisów ani ustawy – Prawo o adwokaturze (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 635 ze zm.), ani wskazanego rozporządzenia nie odpowiada na pytanie, czy za pozostawanie w gotowości do świadczenia pomocy prawnej profesjonalnemu pełnomocnikowi należy się wynagrodzenie. W efekcie część adwokatów np. z Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie zobligowana jest kilkakrotnie w trakcie kwartału pełnić dyżur w ramach postępowania przyspieszonego (codziennie od godziny 8 do 14 i od 14 do 20), za który nie otrzymują wynagrodzenia, jeśli do postępowania nie dojdzie i nie mają kogo bronić.
– Nie ulega wątpliwości, że ten zakres pracy powinien być wynagradzany na równi z zasadami wynagradzania za prowadzenie spraw z urzędu. W mojej ocenie adwokaci, którzy są zobowiązani ustawowo do wykonywania tego typu usług na rzecz państwa, mają ograniczoną wolność osobistą. Muszą bowiem pozostawać w dyspozycji sądu i nie mogą w tym czasie prowadzić własnej praktyki czy chodzić na rozprawy – wskazuje adwokat Rafał Dębowski, sekretarz Naczelnej Rady Adwokackiej.

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna