W podtytule artykułu "Standardy inkwizycji" z "Rzeczpospolitej" z 10 kwietnia br. autorstwa Krzysztofa Stępińskiego i Jacka Dubois zawarto pytanie: czy adwokat, członek korporacji samorządowej, ma prawo publicznie prezentować własne poglądy? Zarazem autorzy udzielili sobie i czytelnikom jednoznacznej odpowiedzi, że większość członków obecnego Prezydium NRA uważa, że nie, jeśli ono myśli inaczej.

- Jako jeden z członków obecnego prezydium NRA czuję się „wywołany do tablicy” - tłumaczy adwokat Krzysztof Komorowski na stronach adwokatura.pl.
Wypowiedzi kolegi Jakuba Jacyny dotyczące „ egzaminowania” kolegów adw. Komorowski uważa za chybione, żeby nie powiedzieć: niestosowne.
Jak pomysłodawcy wyobrażają sobie egzaminowanie adwokatów, którzy są jednocześnie wybitnymi naukowcami w swoich specjalnościach, a także adwokatów którzy w wyniku wieloletniej praktyki stali się wybitnymi specjalistami w wąsko pojętych dziedzinach prawa? Kto i w jakim trybie miałby powoływać egzaminatorów, a także ustalać zakres egzaminu i jego tematykę? Czy egzaminowanemu adwokatowi służyłaby jakakolwiek możliwość zakwestionowania wyniku egzaminu, do kogo i w jakim trybie? - stawia pytania członek prezydium NRA
Odpowiedź na te pytania adw. Komorowski uważa za fundamentalną podstawę dla ewentualnego prowadzenia dalszej dyskusji na ten temat.
Pisze dalej: "Jednocześnie, bazując na dotychczasowych doświadczeniach adwokatury, obawiam się, że forsowanie tego pomysłu przyniosłoby więcej szkody, niż pożytku. Mam bowiem w pamięci nie tak dawne czasy, kiedy egzamin adwokacki przeprowadzał samorząd i bez problemów sobie z tym radził. Jak wiadomo, mamy obecnie egzamin państwowy, który dla osiągnięcia pomyślnego wyniku wymaga domyślenia się „klucza” zawartego w otrzymanych przez zdającego materiałach, a nie zastosowania wiedzy zdobytej podczas studiów i aplikacji.
Idąc siłą rozpędu można zafundować adwokatom dodatkowy egzamin „państwowy” będący w swej istocie weryfikacją.
Nietrudno bowiem wyobrazić sobie utrącenie na „egzaminie” niepokornego adwokata, który stał się niewygodnym przeciwnikiem procesowym dla organu państwowego czy prokuratury. Przypomnę w tym miejscu przypadek dwóch kolegów adwokatów z Warszawy, których prokurator próbował wyeliminować z procesu uciekając się do zawieszenia ich w wykonywaniu czynności zawodowych.
To tylko podstawowe pytania, na które musimy znać kompletną odpowiedź. Zamiast tej odpowiedzi mamy odsądzenie od czci i wiary.
Wbrew obawom Autorów nie boję się wszystkiego co nowe. Uważam jednak, że w życiu, a zwłaszcza przy pełnieniu jakichkolwiek funkcji publicznych należy przestrzegać zasady „cokolwiek czynisz, czyń rozważnie i patrz końca”. W wypowiedzi mecenasa Jakuba Jacyny tego mi zabrakło.
Osobiście nie podzielam obaw autorów, że Komisja Etyki przypadnie komuś układnemu. Natomiast ja (niezależnie od tego, czy będę uczestniczył w podejmowaniu stosownej decyzji, czy nie) będę oczekiwał od takiej osoby między innymi wyobraźni i jednoznacznego oddzielania wypowiedzi prywatnych od prezentowania stanowiska gremium, które reprezentuje. Oczekiwać też będę, że zanim przedstawi publicznie stanowisko gremium, w pierwszej kolejności zapozna z nim Naczelną Radę Adwokacką. Oczywistym jest dla mnie, że musi to być osoba o niekwestionowanym autorytecie i wiedzy, a także z dużym doświadczeniem zawodowym.
Autorzy zarzucają między innymi mnie niegodne reprezentowanie adwokatury. Jest to ich osobiste zdanie, do którego mają niekwestionowane prawo. Uważają także za stosowne powiedzenie „państwu dziękujemy”. „My”, to znaczy kto? Autorzy, czy też większa zbiorowość, którą – jak rozumiem – reprezentują.
Nigdy nie uważałem, ani nie uważam, iżbym był chodzącą doskonałością. Na pewno nie jestem wolny od błędów i pomyłek – jak każdy. Niemniej jednak w opisanej wyżej sytuacji uważam zarzut niegodnego reprezentowania adwokatury za wysoce krzywdzący i niezasłużony.
Moje zdanie nie stoi na przeszkodzie dokonaniu przez Naczelną Radę Adwokacką oceny, czy powierzoną mi funkcję sprawowałem należycie, czy nie. Zapewniam, że oceny tej kwestionować nie będę. Co więcej, nie przewiduję, aby w mojej obronie ktokolwiek pisał listy protestacyjne, a już na pewno nikt nie zarzuci członkom Naczelnej Rady Adwokackiej niegodnego postępowania" - posumowuje Adwokat Krzysztof Komorowski
członek Prezydium NRA .