Zdaniem byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego Jerzego Stępnia problemy władzy sądowniczej spychane były przez wiele lat na margines głównego nurtu koniecznych zmian  - gospodarka czy administracja wydawała się w okresie transformacji sprawa pierwszoplanową. Wychodzono tez  z założenia, że każda ingerencja w przestrzeń działania wymiaru sprawiedliwości może być odczytana jako próba mieszania się rządu w funkcjonowanie sądownictwa  - co samo w sobie pachniało zagrożeniem dla państwa prawa. W efekcie wszyscy obserwowali spokojnie jak sądownictwo wpada w dryf i powoli odpływa w siną dal, zrywając kontakt z rzeczywistością.

Dowodem na zamykanie się sądownictwa we własnym kręgu i budowania kariery wokół paradygmatu urzędnika państwowego jest – zdaniem sędziego Jerzego Stępnia – powstanie Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury z absurdalnym podziałem na lepszych ( do pracy w sądownictwie) i gorszych ( do prokuratury).
Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego likwidujące niekonstytucyjne stanowisko asesora sądowego do dziś pozostaje niezrozumiałe dla wielu sędziów, autorów licznych prasowych wezwań do przywrócenia asesury – rzekomo najlepszej drogi do zdobywania szlifów prawdziwego sędziego. Tak może to wyglądać wyłącznie z punktu siedzenia tego, kto znajduje się wewnątrz sędziowskiej piramidy stanowisk. Jednakże już nie z pozycji oskarżonego, który musi mieć prawo do rozpoznania jego sprawy przez normalnego niezawisłego sędziego, nie różniącego się swoja pozycją  od tego z najwyższymi ustrojowymi standardami – uważa Jerzy Stępień.
więcej>>