Unijna komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes przedstawiła cały wachlarz środków, które nie będą uznane za pomoc publiczną w rozumieniu unijnego prawa, a więc kraje nie będą musiały o ich zatwierdzenie prosić KE. Wystarczy, że KE zaakceptuje narodowe plany udzielania pomocy na podstawie środowych wytycznych. Kroes zapewniła, że będzie to robić szybko i „w pełnej współpracy" z zainteresowanymi rządami.
Zgodnie z nowymi przepisami, firma będzie mogła dostać pomoc sięgającą nawet 500 tys. euro w ciągu dwóch lat. KE dopuszcza tańsze państwowe gwarancje dla kredytów, subsydiowane pożyczki zwłaszcza na tzw. „zielone produkty, spełniające wyśrubowane standardy środowiskowe, wsparcie małych i średnich firm kapitałem wysokiego ryzyka do wysokości 2,5 mln euro (dotąd tylko 1,5 mln) przy założeniu, że 30 proc. inwestycji pokrywają prywatni inwestorzy (obecnie 50 proc.).
Kroes uważa, że w „możliwej do przewidzenia przyszłości" sytuacja gospodarcza się poprawi i firmy nie będą już potrzebowały nadzwyczajnej pomocy finansowej, bo dostępny kredyt na normalnych zasadach zapewnią im banki. Dlatego ogłoszone właśnie ulgowe zasady, które wpisują się w ogłoszony przez KE 26 listopada plan pobudzenia unijnej gospodarki, na razie mają obowiązywać tylko do końca 2010 roku. Jeśli kryzys będzie trwał, KE dopuszcza możliwość ich przedłużenia.
„Musimy walczyć z kryzysem, a nie z sobą nawzajem. Pomoc państwa musi być ukierunkowana tak, by pozwoliła przedsiębiorstwom, zwłaszcza małym i średnim, przezwyciężyć obecne trudności nie pogarszając sytuacji innych firm, co tylko doprowadziłoby do pogłębienia kryzysu" - podkreśliła Kroes.