Poseł przypomniał, że w budżecie państwa na rok 2012, minister finansów zaplanował duży wzrost dochodów podatkowych głównie z VAT i akcyzy. Te z VAT-u jak podaje poseł PiS mają być o aż 12 mld zł (o około 10 proc. ) większe niż w 2011. Z kolei dochody z akcyzy mają być wyższe o 4 mld zł. Zdaniem posła eksperci ostrzegali ministra finansów, że zaplanowanie aż takiego poziomu wzrostu dochodów podatkowych szczególnie z VAT, to zwykłe chciejstwo i sam minister będzie w poważnym kłopocie, jeżeli te wpływy będą mniejsze.

W ubiegłym tygodniu resort finansów opublikował szacunkowe dane dotyczące wykonania budżetu za 4 pierwsze miesiące roku. Z tych danych wynika, że o ile w roku 2011 w porównaniu do tych samych miesięcy roku poprzedniego wpływy z VAT narastająco rosły: w styczniu 13,9 proc., w lutym 14,9 proc., w marcu o 15,2 proc. i w kwietniu o 15,5 proc., to w tych samych miesiącach roku 2012 narastająco zmniejszają się: w styczniu wzrost wyniósł 12 proc., w lutym 9,5 proc., w marcu 4,3 proc. a w kwietniu tylko 2,5 proc. Co więcej w marcu i kwietniu wpływy z VAT w wielkościach bezwzględnych były niższe niż w tych samych miesiącach roku 2011, co oznacza że w roku 2012 wpływy z VAT nie tylko nie będą wyższe niż w roku 2011, ale mogą być wręcz niższe.

Zdaniem posła jest to sytuacja, która nie wydarzyła się w Polsce już od wielu lat i ma ona miejsce w sytuacji, kiedy poziom inflacji jest wyraźnie wyższy niż ten przyjęty w ustawie budżetowej. W budżecie bowiem przyjęto wskaźnik inflacji na poziomie 2 proc., a w pierwszych miesiącach tego roku wskaźnik inflacji wynosił ponad 5 proc., a obecnie obniżył się do 4 proc. Przy dwukrotnie wyższym wskaźniku inflacji w stosunku do tego zaplanowanego wpływy z VAT-u powinny więc być wyższe w stosunku do tych zaplanowanych i to bardzo wyraźnie bowiem oddziałuje na nie pozytywnie aż dwa czynniki wzrost gospodarczy i wyższa inflacja.

W opinii posła, jeżeli te tendencje w dochodach podatkowych się utrzymają, to minister finansów już jesienią znajdzie się w kłopocie. I jakkolwiek w budżecie pojawi się około 8 mld zł wpłaty z zysku NBP (a nie był to dochód planowany) i jeżeli środki te miałyby być przeznaczone na finansowanie wydatków, to potrzebna jest nowelizacja budżetu. Jeżeli jednak rząd nie zdecyduje się na nowelizację budżetu, to będzie musiał dokonać cięć po stronie wydatków budżetowych. Poseł wskazuje, że jedynym wyjściem będzie wtedy cięcie wydatków inwestycyjnych, a te po Euro 2012 i tak będą poważnie ograniczone, co już sygnalizuje na przykład sektor budowlany zapowiadając na jesieni masowe zwolnienia pracowników.