Ta gonitwa staje się coraz mniej groteskowa, a coraz bardziej dramatyczna. Eurogrypa rozprawia się z Włochami nadzwyczaj sprawnie i szybko i rozgląda się już za następną ofiarą. Wszystko wskazuje, że może nią stać się Francja. Być może takiego szoku potrzeba, by wreszcie obudzić kogo trzeba. Tylko kogo? Europejski Fundusz Stabilności Finansowej podobno dysponował kwotą 440 mld euro, która miała być szybko w cudowny sposób rozmnożona. Kryzys jednak nie mógł się tego doczekać i robi swoje. Europejski Bank Centralny z nieskrywaną niechęcią kupuje obligacje, by zapobiec ich coraz bardziej dramatycznej przecenie, ale skutek jest niewielki. Inwestorzy zaczynają sobie coraz bardziej zdawać sprawę z tego, że żadnej antykryzysowej zapory w Europie nie ma. Ich zaufanie i tak już mocno nadwyrężone, wkrótce całkiem zgaśnie.