Nowy Rok przyniósł zmiany w rozliczeniach kosztów uzyskania przychodów związanych z wykorzystywaniem samochodów osobowych wykorzystywanych w ramach działalności gospodarczych i do celów niezwiązanych z firmą. Kosztem może być teraz 75 proc. wydatków, a nie jak było to wcześniej 100 proc. Aby odliczyć wszystkie wydatki, przedsiębiorca musi udowodnić, że samochód jest w całości wykorzystywany do celów biznesowych. Nowelizacja wprowadziła też limity podlegających odliczeniu kosztów.

Wartość samochodu nie do ustalenia?

W przypadku samochodów osobowych o wartości ponad 150 tys. złotych, podatnicy od stycznia br. muszą wyłączyć z kosztów podatkowych taką część czynszu najmu, jaka proporcjonalnie przypada na nadwyżkę ponad wskazaną kwotę 150 tys. zł. Dla samochodów wynajmowanych na okres krótszy niż sześć miesięcy, ustawodawca nakazuje ustalić wartość samochodu w wysokości przyjętej dla celów ubezpieczenia. Powstaje jednak pytanie, co mają zrobić podatnicy z umowami najmu zawartymi na okres dłuższy, niż sześć miesięcy. Poza tym, co mają zrobić podatnicy, gdy samochód nie jest ubezpieczony dobrowolnym ubezpieczeniem AC, a te właśnie liczone jest od wartości samochodu?
Jak wskazuje Daniel Więckowski, doradca podatkowy w ATA Tax, ustawodawca pozostawił w tym zakresie duże wątpliwości. Na przykład, skąd podatnik ma czerpać informacje na temat wartości samochodu (bez względu na to, na jaki okres zawarta została umowa najmu), jeśli auto nie jest objęte dobrowolnym ubezpieczeniem AC (a więc takim, do kalkulacji którego przyjmowana jest wartość samochodu). Ekspert tłumaczy, że problematyczne w tym zakresie będzie na pewno rozliczanie opłat z tytuły krótkoterminowego najmu samochodów - szczególnie za granicą, w wypożyczalniach zlokalizowanych przy lotniskach.
- Konieczne wydaje się w tym zakresie doprecyzowanie regulacji przez ustawodawcę, najlepiej we współpracy z organizacjami zrzeszającymi przedsiębiorców zajmujących się najmem samochodów osobowych – podkreśla Więckowski.

 


Certyfikat rezydencji także do poprawki

Niektórzy podatnicy mogą obecnie stosować kopie certyfikatów rezydencji.  Uproszczenie obejmuje jednak tylko dochody wskazane w art. 29 ust.1 pkt 5 ustawy o PIT oraz art. 21 ust.1 pkt 2a ustawy o CIT. Chodzi tutaj przede wszystkim o dochody z tytułu świadczeń doradczych, księgowych, badania rynku, usług prawnych, usług reklamowych, zarządzania, przetwarzania danych i rekrutacji. Aby skorzystać z kopii certyfikatu rezydencji, należności wypłacane na rzecz tego samego podmiotu nie mogą jednak być wyższe niż 10 tys. złotych rocznie. Istotnym warunkiem jest także, aby informacje wynikające z przedłożonej kopii certyfikatu rezydencji nie budziły uzasadnionych wątpliwości, co do zgodności ze stanem faktycznym.

Zdaniem Więckowskiego, przepisy dotyczące certyfikatów rezydencji też nie są prawidłowe. Ekspert zwraca uwagę, że większość zagranicznych dostawców usług (szczególnie z branży nowych technologii), nie jest do końca świadoma, dlaczego polskim kontrahentom niezbędny jest oficjalny dokument potwierdzający rezydencję podatkową. Dostawcy albo nie przedstawiają certyfikatów (co powoduje konieczność zastosowania przez polskich płatników mechanizmu ubruttowiania należności, a więc w rezultacie poniesienie „z własnej kieszeni” dodatkowego kosztu podatku), albo przesyłają kopie certyfikatów rezydencji.
- Trudno racjonalnie wyjaśnić przywiązanie polskiego fiskusa do oryginałów certyfikatów rezydencji. Na szczęście, coraz więcej administracji podatkowych wystawia certyfikaty rezydencji w wersji elektronicznej. Obowiązek posiadania oryginału certyfikatu, szczególnie w czasach, elektronicznej wymiany informacji podatkowych pomiędzy państwami, to przejaw nadmiernego formalizmu, powodującego dodatkowe, nieuzasadnione, obciążanie polskich przedsiębiorców kwotami zupełnie nienależnego podatku. Przepisy powinny umożliwić podatnikom korzystanie z kopii certyfikatów przy każdej transakcji, bez względu na jej wartość – zauważa Więckowski.

Zobacz również: Certyfikat rezydencji podatkowej >>

Zakres umów o unikaniu podwójnego opodatkowania >>

Chaotyczne przepisy o raportowaniu schematów podatkowych

Andrzej Paczuski, doradca podatkowy, partner w kancelarii Paczuski Taudul, zwraca natomiast uwagę, że całość regulacji dotyczących informacji o schematach podatkowych sprawia wrażenie przygotowanej bardzo chaotycznie. - Brak precyzji i mnóstwo nieostrych zwrotów (zwłaszcza w obrębie definicji), jakie zawierają nowe przepisy ordynacji podatkowej, powoduje, że rozsądne byłoby dokonanie przez Ministerstwo Finansów kompleksowej nowelizacji nowych przepisów – tłumaczy ekspert.

Zdaniem Paczuskiego, Ministerstwo Finansów powinno gruntownie znowelizować przepisy dotyczące kwestii raportowania, tak aby były bliższe Dyrektywie Rady (UE) 2018/822 – zawężając zakres aktualnych przepisów. Warto jednak, aby nieco dłużej popracowano nad jakością przepisów, tak aby nie budziły one tylu kontrowersji i niepewności co aktualne, a także by okres między ich uchwaleniem a wejściem w życie był dłuższy niż kilka tygodni.

Zobacz również:  Problematyczne rozliczanie odsetek w kosztach podatkowych >>

Zmiany w podatkach nie mają końca >>

Regulacje dotyczące poboru podatku u źródła

Wątpliwości podatników budzą także nowe przepisy regulujące zasady poboru podatku u źródła. Analogiczne rozwiązania wprowadzono w ustawach o PIT i o CIT. Trudności dotyczą zwłaszcza kwestii dochowania należytej staranności. Chodzi tu o weryfikowanie możliwości zastosowania innego rozwiązania, niż pobór podatku u źródła, przy zastosowaniu stawki podstawowej dla danego typu należności. Problematyczna jest także nowa definicja rzeczywistego właściciela. Zgodnie z nią, niezbędne jest dokonanie przez płatnika oceny, czy prowadzi on rzeczywistą działalność gospodarczą. Zwrot ten nie jest precyzyjnie zdefiniowany. Również nowa procedura zwrotu nadpłaty w podatku u źródła wiąże się z dużymi obawami podatników, zarówno w zakresie samego jej przebiegu, jak również terminowości jej przeprowadzenia. Problematyczny wydaje się przede wszystkim kontekst konieczności porozumiewania się przez polskie organy podatkowe ze swoimi zagranicznymi odpowiednikami.
- Ministerstwo Finansów powinno doprecyzować aktualne przepisy poprzez wskazanie choćby przykładowych czynności, jakie powinny zostać podjęte przez płatników, aby należyta staranność została dochowana – ocenia Paczuski.

Dawne rozwiązania też do poprawki

Zdaniem ekspertów, poprawy wymagają również przepisy, które obowiązują już od dłuższego czasu. Arkadiusz Łagowski, doradca podatkowy, partner w Martini i Wspólnicy - jako jeden z przykładów regulacji, które powinny być zmienione, wskazuje te dotyczące odwrotnego obciążenia VAT na roboty budowlane. Jego zdaniem, przepisy te nie dość, że pogorszyły płynność firm budowlanych, to są skrajnie niejasne, a co istotne ich pozytywny dla budżetu skutek uszczelniający jest wątpliwy. Trudność związana z ustaleniem, jakie roboty budowlane podlegają odwrotnemu obciążeniu, a jakie nie, wynika z tego, że przepisy odwołują się do klasyfikacji statystycznej PKWiU. - Organy podatkowe nie chcą natomiast odnosić się, w wydawanych interpretacjach, do klasyfikacji statystycznych Często unikają również odpowiedzi, gdy sprawa dotyczy bardziej skomplikowanych stanów faktycznych, takich jak świadczenia kompleksowe. Podatnicy szukają zatem pomocy w GUS, który jednak często wydaje kontrowersyjne opinie, przykładowo - traktując oklejanie budowy oznakowaniem ewakuacyjnym na klej jako roboty budowlane, a na taśmę dwustronną - jako niebudowlane. Takich absurdów jest znacznie więcej – tłumaczy Łagowski. Zwraca uwagę, że przepisy dotyczące odwrotnego obciążenia na roboty budowlane powinny być niezwłocznie uchylone. Jego zdaniem nie pomoże samo zastąpienie odwrotnego obciążenia obowiązkowym split paymentem, jeżeli pozostaną odwołania do klasyfikacji statystycznej.

 

Problematyczne tworzenie prawa

Ustawodawca przyzwyczaił już nas do tego, że przepisy tworzone są na ostatnią chwilę. Jako przykład wystarczy wskazać chociażby rozporządzenia dotyczące obowiązku stosowania kas fiskalnych. Od wielu lat zawsze publikowane są w Sylwestra. Po raz pierwszy w tym roku, realizując zasadę 3xP, Ministerstwo Finansów chce dodatkowo konsultować z podatnikami nowe przepisy i wydawać objaśnienia.
- W pierwszej kolejności należy zwrócić uwagę, że wątpliwości interpretacyjne budzi nie tylko brzmienie przepisów, ale przede wszystkim sam sposób ich wprowadzania do porządku prawnego – tłumaczy Remigiusz Markiel, doradca podatkowy, starszy konsultant w kancelarii TLA. Jego zdaniem, ustawodawca najpierw wprowadza nowe regulacje, a potem rozpoczyna konsultacje z podatnikami w celu wypracowania wspólnego rozumienia wprowadzonych już regulacji. 15 stycznia resort finansów zakończył przyjmowanie od podatników propozycji opinii, wniosków i uwag w odniesieniu do nowych regulacji cen transferowych.