„W sezonie letnim należało się spodziewać spadku bezrobocia. To tradycyjnie okres, kiedy rośnie zapotrzebowanie na pracowników w takich branżach jak rolnictwo, ogrodnictwo, gastronomia, turystyka, handel, budownictwo czy infrastruktura. Wysoki popyt konsumpcyjny, jaki odnotowujemy od kilku miesięcy, pozytywnie wpływa na przychody i wyniki finansowe przedsiębiorstw, a dzięki temu są one bardziej skłonne do zatrudniania nowych pracowników. Być może część osób bezrobotnych rozpoczęła legalną pracę w Niemczech. Agencje zatrudnienia szacują, że za ich pośrednictwem, w maju mogło znaleźć zatrudnienie na tamtejszym rynku ok. 10 tys. osób.
Wiąż jednak dużym problemem jest bezrobocie wśród młodych. W styczniu br. liczba bezrobotnych poniżej 25. roku życia wynosiła w Polsce blisko pół miliona. Trzy lata temu takich osób było niemalże o połowę mniej. Co więcej, według wyliczeń GUS ponad jedna trzecia bezrobotnych, którzy nie ukończyli 27 lat, to absolwenci szkół wyższych.
Mimo poprawy na rynku pracy sytuacja grup najsłabszych (długotrwale bezrobotni, osoby starsze, z niskimi kwalifikacjami, absolwenci) będzie trudna. Mają one małe szanse na znalezienie zatrudnienia na otwartym rynku pracy, a instrumenty aktywne finansowane z Funduszu Pracy są bardzo ograniczone. Moim zdaniem powinno to skłonić rząd do przeznaczenia dodatkowych środków na ten cel” – dodaje Małgorzata Rusewicz.