Mniej zatruć dopalaczami odnotowano tylko w ubiegłym roku i to dlatego, że zaostrzono prawo.
- Zgłoszeń dotyczących takich zatruć było 2184, czyli można mówić o niemal 50 proc. spadku, spowodowanym głównie zaostrzeniem przepisów antydopalaczowych w 2018 r. – poinformował nas Jan Bondar, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Szczegółowy raport w tej sprawie GIS ma opublikować do 31 marca br.

W 2018 r. w Polsce zanotowano łącznie aż 4260 przypadków interwencji medycznych związanych z zatruciem (lub podejrzeniem zatrucia) nowymi substancjami psychoaktywnymi  (środkami zastępczymi). Toksykolodzy mówią, że od 2010 roku następował tu stały wzrost.

Czytaj również: NSA: Za poczęstowanie dopalaczem też należy się kara

Państwo ściga obrót, a co z braniem?

Kontrolę obrotu środkami zastępczymi (czyli produktami zawierającymi substancję o działaniu na ośrodkowy układ  nerwowy,  który  może  być  użyty  w takich  samych  celach,  jak  środek odurzający,  substancja  psychotropowa  lub  nowa  substancja  psychoaktywna - np. substancje pochodzenia naturalnego lub syntetycznego w każdym stanie fizycznym, lub produkt, roślina, grzyb lub ich część), w zakresie swoich uprawnień, prowadzi Krajowa Administracja Skarbowa, która  - obok Inspekcji Sanitarnej – jest służbą ukierunkowaną na kontrolę przywozu takich środków i nowych substancji psychoaktywnych, potocznie określanych mianem dopalaczy. Według Ministerstwa Finansów, najistotniejszym działaniem organów kontrolnych KAS są kontrole przesyłek w ruchu pocztowym i kurierskim. Na takie działania ukierunkowana jest większość operacji realizowanych w ramach działań krajowych, jak i międzynarodowych.

 

Ile dopalaczy ujawniła KAS

Rok

Liczba ujawnionych substancji w gramach

Liczba ujawnień

2018 r.

185 951,96

551

2019 r.

8 840,10

92

Źródło: Ministerstwo Finansów

Jak tłumaczy MF, spadek ujawnień w 2019 r. wynika z faktu, iż w sierpniu 2018 r.  weszła w życie ustawa z 20 lipca 2018 r. o zmianie ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii oraz ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej. Zgodnie z nią, pochodzące z dopalaczy, lecz zidentyfikowane już substancje psychoaktywne, traktować należy analogicznie do środków odurzających i substancji psychotropowych. Tym samym czyny zabronione względem tych substancji od tego momentu wiążą się z zastosowaniem odpowiedzialności karnej, a nie jak wcześniej – tylko administracyjnej. Zmiana ta niewątpliwie miała wpływ na statystyki ujawnień w 2019 r. – zapewnia resort finansów.
- Obecnie nie ma potrzeby uznania tego rodzaju powikłań jako nowej jednostki chorobowej, chociażby dlatego, że substancje znajdujące się w nowych narkotykach, pochodzące z różnych grup związków chemicznych, różnie oddziaływają na ośrodkowy układ nerwowy - np. jedne pobudzają, inne działają depresyjnie a jeszcze inne wywołują głównie psychozy – mówi z kolei Wojciech Andrusiewicz, rzecznik prasowy Ministra Zdrowia.
Nie wiadomo natomiast, czy i w ilu przypadkach pracownicy zostali złapani na byciu pod ich wpływem, bo statystyk w tym zakresie nie prowadzi ani policja, ani Państwowa Inspekcja Pracy. Danych nie ma też Prokuratura Krajowa.

Czytaj w LEX: Dopalacze – nowe zagrożenie w procesie pracy >

- Ani Kodeks pracy, ani ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii, ani nawet ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi nie odnosi się do kwestii tzw. dopalaczy, czyli nowych substancji psychoaktywnych (NSP) – podkreśla  dr Dominika Dörre-Kolasa, radca prawny, partner w kancelarii Raczkowski. Jak twierdzi, pracodawcy nie mają świadomości problemu. - Mało tego, w wielu firmach stawiane są automaty, w których pracownicy mogą kupić m.in. napoje energetyzujące. Za cichym przyzwoleniem piją ich nawet po kilkanaście dziennie. A przecież nie jest tajemnicą, że połączenie "energetyków" ze środkami aptecznymi może dać nieprzewidziane skutki. Podobnie jak sprowadzane do Polski suplementy diety np. na odchudzanie, które nie są lekami dopuszczanymi do obrotu, zawierają pochodne amfetaminy. Połączone z odrobiną alkoholu i środkami np. na kaszel, mogą spowodować działanie takie, jak narkotyk.

Czytaj w LEX: Obowiązek zachowania trzeźwości przez telepracownika oraz uprawnienia pracodawcy w tym zakresie >

 


Pracownicy na dopalaczach to zagrożenie

- Zakończony niedawno projekt DOPMED (System Rejestracji i Identyfikacji Zatruć Nowymi Substancjami Psychoaktywnymi w Polsce) - jako kluczowe źródło szybkiego reagowania na niepożądane skutki ich używania, który realizowaliśmy w latach 2018-2019 we współpracy z Głównym Inspektorem Sanitarnym i Narodowym Instytutem Leków, ewidentnie pokazał, że po nowe substancje psychoaktywne (NSP), popularnie zwane dopalaczami, sięgają przeważnie osoby w wieku 18-24 lata i 30-39 lat. Trafiały do nas osoby z podejrzeniem zatrucia dopalaczami - mówi prof. dr hab. med. Anna Krakowiak z Kliniki Toksykologii Instytutu Medycyny Pracy im. Prof. J. Nofera w Łodzi, kierownik projektu. Według niej, 50 proc. osób, które trafiły do instytutu w trakcie realizacji projektu, jest uzależnionych od dopalaczy. W grupie osób sięgających po takie substancje są także osoby, które powinny być szczególnie skoncentrowane podczas pracy - np. kierowcy zawodowi: samochodów ciężarowych i autobusów.
- Na przestrzeni ostatnich 10 lat wzrasta liczba osób sięgających po dopalacze w środowisku pracy, w tym również wśród kierowców – podkreśliła prof. Krakowiak. I dodała: - W Oddziale Toksykologii, rozpoznając uzależnienie od substancji  psychoaktywnych (etanol, narkotyki i tzw. dopalacze), staramy się uświadamiać pacjenta, iż powinien podjąć terapię odwykową, ponieważ  kierując pojazdem przy aktualnym stanie zdrowia stanowi zagrożenie dla siebie i innych użytkowników ruchu.

Czytaj w LEX: Rozwiązanie z pracownikiem umowy o pracę bez wypowiedzenia w tzw. trybie dyscyplinarnym >

Pracodawca przeprowadzi testy?

Według prof. Anny Krakowiak, pracownicy wykonujący zawody, w których wymagana jest sprawność motoryczna, jak np. motorniczy, kierowcy np. autobusów czy piloci, powinni być poddawani przez pracodawcę  testom na obecność  substancji psychoaktywnych (etanol, narkotyki). Na rynku są też dostępne testy umożliwiające identyfikację niektórych nowych narkotyków (dopalaczy).
- Jeżeli w tym kierunku miałaby pójść medycyna pracy, to w dyskusji z toksykologami i diagnostami laboratoryjnymi należałoby określić rodzaj testów, które mogłyby być stosowane przez pracodawcę. Weryfikacja dodatnich wyników badania powinna jednak odbywać się w laboratoriach referencyjnych do wykonywania tego typu oznaczeń – zastrzega prof. Krakowiak.
W przypadku każdego pacjenta, który trafia do szpitala z podejrzeniem zatrucia dopalaczami zostaje włączone stosowane leczenie. Na dzień dzisiejszy nie ma jednak żadnych regulacji, które pozwoliłyby na zawiadomienie pracodawcy o uzależnieniu pracownika.

Czytaj w LEX: Co sprzyja rozwojowi uzależnień w środowisku pracy? >

- To jest kwestia w ogóle w Polsce nie uregulowana – mówi prof. Anna Krakowiak. Jak twierdzi, pracodawcy nie mają nawet świadomości o istniejącym zagrożeniu.

Tymczasem ono jest i nie każdy przejaw agresji w zachowaniu pracownika jest spowodowany stresem w pracy czy w życiu prywatnym.
Co więcej, także osoby żyjące w stresie sięgają po dopalacze.
- Mamy pacjentów po klasycznych narkotykach - typu heroina, i tych po dopalaczach, i mogę śmiało powiedzieć, że dopalacze znacznie szybciej uzależniają i prowadzą do degradacji psychicznej i fizycznej człowieka, a powrót do zdrowia po zatruciu tymi substancjami jest trudny – podkreśla prof. Krakowiak. I dodaje: - Dopalacze powodują też większą skłonność do chorób psychicznych typu depresja, schizofrenia.  Zmiany w stanie zdrowia u osób sięgających przewlekle po dopalacze powodują większy i szybszy uszczerbek na zdrowiu, niż po zażyciu marihuany.

 

Konieczna zmiana przepisów

- Ministerstwo nie prowadzi prac legislacyjnych dotyczących problematyki związanej z umożliwieniem przeprowadzenia kontroli pracowników pod kątem używania przez nich innych niż alkohol środków odurzających (psychoaktywnych), które mają działanie podobne do alkoholu – poinformowało nas Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
Tymczasem zdaniem ekspertów zmiany w prawie byłyby wskazane.

- Na razie pracodawca nie może kontrolować załogi na obecność dopalaczy i wynika to przede wszystkim z przepisów RODO. Pytanie, czy powinien móc, zwłaszcza w zawodach “wrażliwych". Moim zdaniem, tak - mówi z kolei adwokat Waldemar Rakoczy, partner w kancelarii Rakoczy & Wroński. I dodaje: - Tak samo jak pracodawca nie może dopuścić do pracy np. osoby nie posiadającej aktualnych uprawnień do jazdy wózkiem widłowym (bo może kogoś "rozjechać") czy aktualnych badań lekarskich, to powinien mieć możliwość niedopuszczenia pracownika do pracy, którego stan stwarza realnie niebezpieczeństwo dla zdrowia lub życia innych (praca wykonywana w tym stanie). Zdaniem mec. Rakoczego, to przede wszystkim przepisy RODO trzeba by zmienić, ale to już na poziomie prawa UE. Dopiero potem wprowadzić dodatkową regulację w przepisach prawa polskiego dającą pracodawcom możliwość wykonywania takich badań. - Bez zmiany RODO na poziomie UE na razie nie da się tego, moim zdaniem, zrobić - mówi.

- Moim zdaniem RODO nie stoi tu na przeszkodzie, bo świadomość pracodawcy o uzależnieniu pracownika od dopalaczy jest uzasadniona ważnym interesem publicznym – zaznacza dr Dominika Dörre-Kolasa.

Zobacz procedurę w LEX: Postępowanie z nietrzeźwym pracownikiem >

Zdaniem dr Artura Rycaka, adwokata, partnera zarządzającego kancelarii Rycak – Kancelaria Prawa Pracy i HR, pracodawca w uzasadnionych przypadkach, gdy podejrzewa, że pracownik jest pod wpływem dopalaczy – podobnie jak w przypadku alkoholu – ma prawo nie dopuścić go do pracy. – Upoważniają go do tego przepisy nakazujące zagwarantowanie bezpieczeństwa wykonywania pracy przez pracowników w miejscu pracy – podkreśla dr Rycak. Potwierdza, że choć z żadnego przepisu nie wynika prawo pracodawcy do kontrolowania pracownika, co do którego ma podejrzenia, że jest pod wpływem dopalaczy, to pracodawca może badać pracowników w sytuacjach, gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że pracownik znajduje się pod wpływem alkoholu, środków odurzających czy dopalaczy, przy czym w praktyce pracodawcy nie mają stosownych narzędzi i odpowiednich testów, aby takie badania miały walor wiarygodności. - Konieczna jest tu jednak ingerencja ustawodawcy, który wprost upoważni pracodawców do przeprowadzania takich kontroli – uważa dr Rycak.
Ponadto, jak twierdzi, w stosunku do pracowników zatrudnionych na stanowiskach, w których konieczna jest pełna sprawność psychofizyczna (np. w stosunku do kierowców czy pilotów) pracodawca ma prawo dokonywać badań prewencyjnych (wyrywkowo). Jednak, aby takie badanie stanowiło w pełni wiarygodny dowód w ewentualnym postępowaniu sądowym powinno być przeprowadzane, jak w przypadku badania stanu trzeźwości, przez uprawnione do tego organy porządku publicznego, takie jak policja. Taki wniosek wynika z wyroku SN z 4 grudnia 2018 (sygn. akt I PK 194/17) - podkreśla dr Artur Rycak.

Czytaj również: Sąd zobowiązuje do odwyku, a nie przymusza do leczenia