Obie organizacje chcą wspólnie występować w sprawach w związanych z bezpieczeństwem wszystkich uczestników ruchu drogowego, a w szczególności pracowników sektora transportowego. Zapowiedziały także wystąpienie do rządu o wprowadzenie do przepisów całkowitego zakazu załadunku i rozładunku przez kierowców. Jak wskazano, powinna to robić wyspecjalizowana służba spedytora.

Bezpieczeństwo ma wymiar ekonomiczny

– W dyskusji nad bezpieczeństwem najgłośniej słychać głosy innych środowisk: policjantów, instruktorów i egzaminatorów nauki jazdy, drogowców, rowerzystów, miejskich aktywistów i publicystów zajmujących się zawodowo ruchem drogowym. To właśnie ich zdanie kształtuje opinię publiczną i ma wpływ na podejmowane przez polityków konkretne inicjatywy legislacyjne oraz inne działania. Niestety, w dyskusji brakuje mocnego głosu tych środowisk, dla których droga jest miejscem codziennej pracy, a od warunków drogowych zależy ich życie, zdrowie oraz bezpieczeństwo pasażerów i ładunków, które przewożą – mówi Maciej Wroński, prezes związku pracodawców Transport i Logistyka Polska. Zapewnił, że dla transportowców bezpieczeństwo ma wymiar nie tylko ludzki, ale także ekonomiczny. Bo nawet pozornie małe zdarzenia czy kolizje generują znaczne koszty dla pracodawców, a także mogą mieć wpływ na wynagrodzenie kierowców.

 


Jak podkreślił Wroński, bezpieczeństwo w ruchu drogowym jest tematem, który łączy związkowców i pracodawców, ale jak dotąd głos tych dwóch grup w kwestii bezpieczeństwa w ruchu drogowym nie był dostrzegany, a to kierowcy zawodowi spędzają najwięcej czasu na drogach. Przypomniał dane z raportu przygotowanego na zlecenie Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, według których w 2018 r. koszty społeczne wszystkich zdarzeń drogowych w Polsce oszacowano na 56,6 mld złotych, w tym koszty wypadków drogowych na 44,9 mld złotych.

- My to odczuwamy w transporcie jeszcze bardziej, bo w naszym przypadku te koszty związane są także z kosztami pojazdów. Jeden autobus to koszt około miliona zł, ciągnik siodłowy to koszt kilkuset tysięcy zł, nie mówiąc już o koszcie towarów - zaznaczył.

Dodał, że transport pasażerski odpowiada za 1,4 proc. wypadków, zaś transport ciężki towarowy za 3,2 proc. wypadków. Zaznaczył również, że według niego wszystkie inicjatywy społeczne i rządowe koncertują się głównie na tym, by w razie wypadku łatwiej było ustalić winnego oraz na sankcjach karnych. - Według nas nie tędy droga – ocenił Wroński. Przyznał, że w dużej mierze przyczynami wypadków są: zmęczenie kierowców oraz stres i pogorszenie kondycji psychofizycznej kierowców.

 


Z kolei przewodniczący SKTD NSZZ "Solidarność" Tadeusz Kucharski podkreślił, że poważnym problemem jest to, że wzdłuż korytarzy transportowych nie zawsze powstaje równolegle infrastruktura, dzięki której kierowcy mogliby wypocząć oraz zregenerować siły. Elementem infrastruktury powinny być parkingi strzeżone, aby kierowca nie musiał się martwić tym, co stanie się z samochodem, gdy od niego odejdzie. Dodał, że potrzebne są również miejsca, gdzie kierowcy mogliby się umyć, przebrać, odpocząć.

- Bardzo istotną rzeczą jest bezpieczeństwo. Obecnie mamy sytuację, że na parkingach w ogóle nie ma rampy, pod którą kierowca mógłby podjechać i odśnieżyć zimową porą śnieg, który stwarza poważne niebezpieczeństwo – powiedział Kucharski.

Czytaj również: UE: Pakiet mobilności zaakceptowany przez większość państw