Redukcje wśród personelu ogłosił również m.in. zatrudniający ponad 1000 pracowników producent okien z Gniezna, a podjęcie podobnych kroków rozważają kolejne duże zakłady produkcyjne na terenie całego kraju. Rosnące koszty cen energii oraz materiałów, zerwane łańcuchy dostaw i mocno obniżony optymizm konsumentów, to nie jedyne problemy z jakimi borykają się firmy. Mikołaj Zając, ekspert rynku pracy, prezes Conperio, największej polskiej firmy doradczej zajmującej się problematyką absencji chorobowych, zwraca uwagę, że coraz większy odsetek pracowników udaje się również na L4. To dodatkowe, bardzo kosztowne zagadnienie, dla i tak pogrążonych w tarapatach przedsiębiorstw.

Czytaj również: WSA: Niezdolny do pracy nie może mieć statusu osoby bezrobotnej>>
 

Nadużywane L4 dodatkowym i kosztownym problemem dla firm

- Mamy sezon grypowy, a dodatkowo spora część pracowników stara się na L4 po prostu przeczekać niepewny czas. Jeśli zakład produkcyjny zatrudnia 600 pracowników, a poziom absencji wynosi 10 proc., to oznacza to 60 wakatów. Według naszych danych około 30 proc. zwolnień chorobowych stanowią nadużycia. Biorąc pod uwagę, iż od 1 stycznia płaca minimalna wyniesie 2709,48 zł netto, to miesięczna strata przedsiębiorstwa wynosi ponad 50 000 tys. zł, co w skali roku daje blisko 650 000 zł. To są pokaźne kwoty – zauważa Mikołaj Zając.

A jak zastrzega, jest to bardzo ostrożny szacunek, ponieważ nie uwzględnia straty wynikającej z tego, co nieobecni pracownicy mogliby w tym czasie wyprodukować. Zatem straty te mogą być w rzeczywistości kilkunastokrotnie większe.

- Szefowie zakładów produkcyjnych powinni zadać sobie pytanie, czy stać ich na absencję chorobową lub jak długo jeszcze będzie ich na nią stać. Jeżeli we wspomnianym wcześniej zakładzie produkcyjnym absencja obniżyłaby się o 5 pracowników, to pracodawca nie byłby zmuszony rekrutować kolejnych 5 osób, nie traci produkcji oraz wynagrodzenia. Następuje tzw. wzrost efektywności kosztowej w skali całego roku. To niezwykle istotne pod kątem pogarszającej się sytuacji gospodarczej – podkreśla Zając.

 


Najważniejsza jest odpowiednia reakcja

Duża odpowiedzialność w zakresie obniżenia poziomu absencji spoczywa na bezpośrednich przełożonych, menedżerach oraz działach HR. Kontrole pracowników przebywających na L4 mają służyć nie tylko wyłapaniu i ukaraniu „czarnych owiec”. Celem pracodawcy powinno być pokazanie, iż poprzez przeprowadzenie kontroli pracowników przebywających na L4, nie zgadza się on na proceder wykorzystania zwolnień chorobowych niezgodnie z przeznaczeniem w swoim przedsiębiorstwie - reaguje na to i akcentuje nacisk na nieuzasadnioną absencję.

- Firmy stosujące miękkie standardy postępowania pomijają element analizy tego, skąd się bierze absencja chorobowa, jaka jest jej przyczyna i w jakiej grupie podopiecznych najczęściej występuje. Dwucyfrowa absencja nie powinna zdarzać się w zakładach zatrudniających od 200 do kilku tysięcy osób – taki procent wskazuje na to, że ma ona charakter patologiczny. Z naszego wieloletniego doświadczenia wynika, że poziom absencji pracowników przebywających na L4, w firmach, które zdecydowały się na kontrolę może zmniejszyć się od kilku do nawet 70 proc. To z kolei błyskawicznie potrafi przełożyć się na bieżącą kondycję przedsiębiorstw – zaznacza ekspert.