Z sygnałów, jakie docierają do redakcji Prawo.pl, wynika, że zarówno pracownicy, jak i pracodawcy mają problem, gdy sprawy z zakresu prawa pracy trafiają do mediacji sądowej. Dużo zależy od profesjonalizmu i wiedzy samego mediatora, a ta - zdaniem pełnomocników – bardzo często pozostawia wiele do życzenia. Jednak nawet profesjonalni, wyspecjalizowani mediatorzy przyznają, że nikt nie uczy mediatorów relacji z pełnomocnikami. Na dodatek niektórzy z nich traktują pełnomocników jako zło konieczne. W takich warunkach trudno jest mówić o dobrej i efektywnej współpracy.

Czytaj również: Mediator z wiedzą i bez umiejętności mediacyjnych?

Czytaj w LEX: Mediacja pracownicza. Alternatywna metoda rozwiązywania konfliktów w praktyce >>>

Czytaj w LEX: Mediator - zawód przyszłości >>>

Mediator, czyli kto?

Kwestię mediacji regulują przepisy art. 183 (1-15) Kodeksu postępowania cywilnego. Zgodnie z nimi, mediatorem może być osoba fizyczna mająca pełną zdolność do czynności prawnych, korzystająca w pełni z praw publicznych.

- W przepisach nie jest jasno powiedziane, że trzeba mieć kwalifikacje. Nie ma też regulacji, która mówiłaby, że w zakresie prawa pracy mediator powinien mieć wiedzę specjalistyczną – mówi serwisowi Prawo.pl Krzysztof Kosiorek, mediator specjalizujący się w sprawach prawa pracy, który przez 2 lata żył tylko z mediacji, organizując po 2-3 posiedzenia mediacyjne jednego dnia. I dodaje: - Nie odbiegałem wiedzą i umiejętnościami od pełnomocników.

Przyznaje jednak, że ten, kto skończył tylko kurs, a nie ma wiedzy prawnej, nie będzie dla pełnomocnika partnerem. Na dodatek mediatorzy nie chcą się specjalizować. – Powinien być wymóg wykształcenia prawnego albo posiadania studiów podyplomowych w danym zakresie, bo mediator musi znać przepisy, pojęcia i definicje. Wykształcenie daje rękojmię, że mediator ma wiedzę w sprawach, w których chce mediować – mówi Krzysztof Kosiorek.

WZORY dokumentów w LEX:

 

Także Magdalena Marquez-Vazquez, prawnik i mediator specjalizujący się w mediacji rodzinnej, cywilnej, gospodarczej, pracowniczej, administracyjnej i wspólnot mieszkaniowych oraz zamówień publicznych, z fundacji „Mediacja i Prawo” wskazuje na potrzebę profesjonalizacji mediatorów.

- Prawnik całe życie się uczy i dokształca. Podobnie powinno być z mediatorami. W fundacji postawiliśmy na profesjonalne, krzyżowe wykształcenie: psychologów lub pedagogów i prawników-praktyków. Psycholog, pedagog z pierwszego wykształcenia  ma obowiązek przejść bardzo restrykcyjny kurs z zakresu prawa. Od mediatora z zakresu prawa pracy wymagana jest wiedza z zakresu prawa pacy i procedury, bo mediator nie może proponować i akceptować procedur, które wykraczają poza prawo – podkreśla Magdalena Marquez -Vazquez. I mówi wprost: - Nie wyobrażam sobie, by mediator, który jest profesjonalistą zasiadał do mediacji i nic nie wiedział o sprawie.

Jak twierdzi, dobrze byłoby, gdyby mediatorzy mieli wiedzę w zakresie, w którym mediują i specjalizacje na wzór prawników. - O hobbystach w zawodzie wypowiadać się nie będę - dodaje.

Sprawdź w LEX: Ustalenie i uiszczenie kosztów mediacji - PROCEDURA krok po kroku >>>

Sprawdź w LEX: Skierowanie stron do mediacji na wniosek stron - PROCEDURA krok po kroku >>>

Sprawdź w LEX: Zatwierdzenie ugody zawartej przed mediatorem - PROCEDURA krok po kroku >>>

 

POLECAMY

Mediacja przedłuża postępowanie?

O tym, jak opłakane skutki może mieć brak wiedzy i doświadczenia zawodowego mediatora pokazują przykłady mediacji.

– Miałam dotąd bardzo dobre doświadczenia z mediacją. W każdym przypadku udało się nam wynegocjować ugodę. Ostatnio jednak moja ocena sposobu mediacji i zachowania mediatorów nieco się zmieniła. Uczestniczyłam w dwóch mediacjach, raz reprezentując przed sądem pracownika, a drugim razem pracodawcę. W pierwszym przypadku mediatorka zaproponowała stronom mediację online. Gdybym wiedziała, że taki pomysł chodzi jej po głowie, odradziłabym klientce udział w mediacji. W drugim przypadku mediacja miała dotyczyć pracownika, który okradł pracodawcę na kwotę 20 tys. zł i został zwolniony dyscyplinarnie, a pracodawca nie dopuszczał możliwości dalszej współpracy z tym pracownikiem. Pracownik wytoczył powództwo o odszkodowanie. W tych okolicznościach było jasne, że pracodawca nie weźmie udziału w postępowaniu mediacyjnym. Najpierw zaskoczył mnie sąd, który w takiej sytuacji wyznaczył mediację, a potem mediatorka, która na moją odmowę odpowiedziała: "A może jednak spróbujemy?"– mówi dr hab. Monika Gładoch, prof. UKSW, kierownik Katedry Prawa Pracy, radca prawny.

Czytaj w LEX: Mediacje i postępowanie ugodowe w sprawach cywilnych i gospodarczych >>>

Czytaj w LEX: Ugoda zawierana przed sądem - komentarz praktyczny >>>

Trzeba wreszcie zacząć głośno mówić o problemach z mediacją i o braku profesjonalizmu niektórych mediatorów. Może pomogłoby wypełnianie przez strony ankiety po przeprowadzonej mediacji – zaznacza prof. Monika Gładoch. Jej zdaniem, powinien zostać wzmocniony nadzór nad mediatorami  i wprowadzony wymóg posiadania przez mediatora co najmniej 10-15-letniego doświadczenia zawodowego. - Szkoda, żeby przepadła praca zaangażowanych mediatorów, tych, którzy dotąd budowali obraz mediacji. To były osoby mające pewną misję, cieszący się z sukcesu, którym jest ugodowe zakończenie sporu. Takich dotąd spotykałam. Czułam, że nie chodzi im tyle o zarobek, ile raczej o ten sukces. To się dało wyczuć w ich sposobie rozmowy ze stronami, nielekceważeniem pełnomocnika i włączenia mnie w proces mediacji - podkreśla prof. Monika Gładoch. 
W swojej ocenie mediatorów i mediacji nie jest niestety odosobniona.

- Z mojego doświadczenia niestety wynika, że mediacje nie spełniają swojego zadania. Mediatorzy często są nieprzygotowani merytorycznie, a przebieg spotkań mediacyjnych jest chaotyczny i bez aktywnego, tak potrzebnego, udziału strony trzeciej  – mówi serwisowi Prawo.pl Sylwia Puzynowska, radca prawny, właściciel kancelarii prawa pracy. Mec. Puzynowska potwierdza, że bardzo trudno jest namówić strony do ugody. – Jeżeli strony już się spotykają na mediacji, to liczą, że będzie ją prowadził profesjonalny moderator. Tymczasem pomijając fakt, że długo czeka się na wyznaczenie terminu mediacji, to jeszcze spotkania odbywają się w różnych, często przypadkowych miejscach, co wygląda nieprofesjonalnie i nie sprzyja budowaniu atmosfery zaufania  – podkreśla mec. Puzynowska. I dodaje: - Z praktyki wynika, iż bardziej konstruktywne będzie bezpośrednia rozmowa i negocjacje np. z pełnomocnikiem drugiej strony, niż angażowanie się w proces mediacji.

Sprawdź książkę: Rogula Cezary (red.), Zemke-Górecka Agnieszka (red.) "Mediacja w praktyce mediatora i pełnomocnika" >>>

Jak twierdzi mec. Sylwia Puzynowska, żadna ze spraw, które prowadziła i które trafiły do mediacji, nie zakończyła się porozumieniem na etapie mediacji.
Niestety w sprawach pracownik-pracodawca mediatorzy nie potrafią rozmawiać – zaznacza. I zauważa: - Z mojego doświadczenia wynika, że mediatorami są często osoby „przypadkowe”, nieprzygotowane, nie mające niezbędnego doświadczenia zawodowego czy przygotowania psychologicznego w prowadzeniu mediacji prawno-pracowniczych. W sprawach pracowniczych strony w ramach mediacji powinny dojść do porozumienia, które często dotyczy innych kwestii niż majątkowe. Tymczasem zdarza się, że nieprzygotowany mediator każe opowiadać sobie o sporze, bo mówi wprost, „że nie miał czasu na zapoznanie się z aktami sprawy”.

Czytaj w LEX: Konflikty w firmie - zagrożenie czy szansa na rozwój? >>>

Czytaj w LEX: Mediacja - korzyści dla pracownika i pracodawcy >>>

Dlatego zdaniem mec. Puzynowskiej, naprawę systemu trzeba zacząć od początku, czyli od przygotowania mediatorów. I postawić na ich wykształcenie czy szkolenia. – Na podstawie swoich doświadczeń, co do zasady, rezygnuję z mediatora. Natomiast jestem zwolennikiem polubownych rozwiązań i negocjuję ugody – kwituje mec. Puzynowska.

- Z mojego doświadczenia w zakresie doradztwa podmiotom gospodarczym mogę powiedzieć, że mediacja jest mało popularna i efektywna. Z reguły przedsiębiorcy nie traktują jej jako instytucji, która może doprowadzić do zakończenia sporu. Wręcz przeciwnie – w wielu przypadkach jest ona postrzegana jako instytucja, która spowalnia zakończenie sprawy – mówi z kolei Przemysław Mazur, radca prawny, managing associate w kancelarii Romanowski i Wspólnicy. Jak podkreśla, sąd może skierować sprawę do mediacji, ale z reguły strony nie chcą mediować. – Mediacja to instytucja o ograniczonym znaczeniu praktycznym. W ramach mojej praktyki nie kojarzę nawet przypadku, aby jakaś sprawa zakończyła się w mediacji – podkreśla. mec. Mazur. Pytany zaś o mediatorów, przyznaje: - Rzeczywiście różne osoby są mediatorami.

Czytaj w LEX: Jak budować markę firmy wykorzystując mediacje >>>

Paweł Korus, radca prawny, partner w kancelarii Sobczyk & Współpracownicy, b. wieloletni sędzia sądu pracy mówi, że w praktyce spotyka się ze skierowaniem sprawy na mediacje przez sąd. - W mojej ocenie lepszym rozwiązaniem jest skierowanie do mediacji na posiedzeniu przygotowawczym (w miejsce często praktykowanego kierowania do mediacji bezpośrednio po złożeniu odpowiedzi na pozew). Co prawda strona może nie wyrazić zgody na skierowanie sprawy do mediacji, ale z doświadczenia wiem, że pracodawcy rzadko nie wyrażają zgody. Mediacja bowiem przedłuża postępowanie (standardowo sąd wyznacza maksymalny 3 miesięczny termin na mediacje) a wiadomym jest, że zwłaszcza przy roszczeniach dotyczących przywrócenia do pracy, czas działa na szkodę pracownika a nie pracodawcy – zauważa mec. Korus. Według niego, przeprowadzenie postępowania przygotowawczego pozwoli sądowi na ocenę, czy rzeczywiście istnieje szansa na ugodę, a w przypadku braku takiej szansy umożliwi przygotowanie planu rozprawy co przyspieszy postępowanie.

- Natomiast na marginesie muszę dodać, że moja ocena pracy mediatorów jest wysoka. Ostatnio zawarłem ugodę tak naprawdę tylko dzięki zaangażowaniu pani mediator i jej „ewangelicznej” nieustępliwości – mówi mec. Korus.

Na te wszystkie problemy nakłada się jeszcze częsty brak umiejętności współpracy mediatorów z pełnomocnikami. 

- Niektórzy mediatorzy traktują pełnomocników jako zło i osobę niepotrzebną. Co więcej, ośrodki, które szkolą mediatorów nie uczą ich, jak należy współpracować z pełnomocnikiem – przyznaje mediator Krzysztof Kosiorek.

 

Sprawdź również książkę: Mediacja w praktyce mediatora i pełnomocnika >>


Można wyżyć z mediacji, ale system wynagradzania do zmiany

W ocenie mec. Mazura, problemem systemowym może być system wynagradzania. – System ten byłby bardziej efektywny, jeżeli część wynagrodzenia mediatora byłaby uzależniona od efektu mediacji. No i lepsze dobranie kryteriów uprawniających do bycia mediatorem, np. wymóg posiadania większego doświadczenia zawodowego – dodaje mec. Przemysław Mazur.

Prof. Monika Gładoch zwraca uwagę na zmianę momentu regulowania opłat za mediację. O ile wcześniej strony płaciły po zakończonej mediacji, tak teraz mediatorzy uzależniają rozpoczęcie mediacji od dokonania wpłaty.

- To wynika z faktu, że po zakończonej mediacji strony nie zawsze chciały płacić – wyjaśnia Krzysztof Kosiorek. Sprzeciwia się jednak uzależnianiu wynagrodzenia od efektu mediacji, czyli zawarcia ugody. - To jest umowa należytej staranności a nie efektu – zauważa.

Mediator Magdalena Marquez - Vazquez mówi wprost: konieczne jest albo uwolnienie stawek mediacyjnych, albo ustalenie, że nie może to być „mniej niż”. Bo, jak twierdzi, dziś mediatorowi pracującemu za stawkę urzędową ciężko jest wyżyć. – Pozwólmy tym ludziom zarabiać – dodaje.  

Czytaj również: Elitarna grupa mediatorów ministra pracy >

Mediacje w liczbach

Ten częsty brak współpracy widoczny jest w liczbach, choć Ministerstwo Sprawiedliwości twierdzi, że z roku na rok liczba spraw z zakresu prawa pracy kierowanych do mediacji rośnie. - W 2019 r. w sądach powszechnych skierowano do mediacji w sprawach z zakresu prawa pracy 2 748 spraw, w roku 2020 było to już 3 586 spraw, a w ubiegłym 3 717. W 2019 r. sprawy z zakresu prawa pracy, w których strony skierowano do mediacji stanowiły 4,3 proc. wszystkich spraw wpływających do sądów pracy, natomiast w 2021 roku odsetek ten wzrósł do 8 proc. – przekazało ministerstwo. Jak twierdzi MS, największy wpływ spraw z zakresu prawa pracy notują sądy rejonowe i to właśnie w tych sądach najwyższy jest odsetek spraw, w których strony kierowane są do mediacji. Tylko w 2021 roku do mediacji skierowano prawie 10 proc. spraw.

 

 

- W ciągu ostatnich lat liczba zawiadomień o możliwych uchybieniach mediatorów, ich nieetycznej – w ocenie stron – pracy, nie przekraczała kilku rocznie. Każdą ze skarg Ministerstwo Sprawiedliwości, po uprzednim zapoznaniem się z jej treścią, przekazuje według właściwości do prezesa sądu okręgowego, celem podjęcia dalszych czynności zmierzających do wyjaśnienia okoliczności wskazanych w zawiadomieniu – podkreśla resort w odpowiedzi na pytania Prawo.pl. I zapewnia, że w świetle obowiązujących przepisów istnieje obowiązek powiadomienia prezesa sądu okręgowego, który wydał decyzję o wpisie na listę stałych mediatorów, o przypadkach uzasadniających skreślenie z listy na podstawie stwierdzenia nienależytego wykonywania obowiązków przez stałego mediatora.

Obecnie Ministerstwo Sprawiedliwości skupia się na wprowadzeniu zmian mających na celu profesjonalizację mediacji, podniesienie kompetencji mediatorów i propagowaniu idei oraz wiedzy o mediacji wśród obywateli.