Zakład Ubezpieczeń Społecznych opublikował informację „Emerytury nowosystemowe wypłacone w grudniu 2021 r. w wysokości niższej niż wysokość najniższej emerytury (tj. niższej niż 1 250,88 zł)”. Wynika z niej, że w grudniu 2021 r. wypłacono 337,6 tys. emerytur nowosystemowych w wysokości niższej niż najniższa ustawowa wysokość emerytury – tj. prawie 9 proc. więcej niż w grudniu 2020 r. Były to emerytury przyznane osobom o niepełnym stażu, których to emerytur, zgodnie z art. 87 ustawy o emeryturach i rentach z FUS nie podwyższa się do kwoty najniższej emerytury. - W ciągu ostatnich 11 lat liczba emerytur nowosystemowych wypłacanych w wysokości niższej niż najniższa emerytura wzrosła ponad czternastokrotnie, a ich udział w liczbie wypłacanych emerytur nowosystemowych wzrósł z 4,2 proc. w grudniu 2011 r. do 9,5 proc. w grudniu 2021 r. – podkreśla ZUS. 

Czytaj również: Magiczna liczba 6 mln emerytów będzie przekraczana coraz częściej>>

Kto pobiera emeryturę niższą od najniższej…

Jak podaje ZUS, wśród osób pobierających w grudniu 2021 r. emeryturę w wysokości niższej niż najniższa zdecydowanie przeważały kobiety (stanowiły 81,6 proc. ogółu). Od kilku lat rośnie też odsetek mężczyzn pobierających emeryturę w wysokości niższej niż najniższa – w grudniu 2014 r. stanowili oni 1,2 proc., w grudniu 2015 r. – 5,0 proc., a w grudniu 2021 r. – 18,4 proc.

Średni wiek osób pobierających w grudniu 2021 r. emeryturę w wysokości niższej niż najniższa wynosił 65,5 roku (w przypadku kobiet było to 65,0 roku, w przypadku mężczyzn – 68,0 roku). - Dominującym wiekiem tej grupy emerytów w przypadku kobiet był wiek 63 lata, zaś w przypadku mężczyzn – 66 lat. Średni wiek osób pobierających w grudniu 2021 r. emeryturę w wysokości niższej niż najniższa był nieznacznie wyższy od średniego wieku osób pobierających tę emeryturę w grudniu 2020 r. – ogółem o 0,5 roku – czytamy w informacji.

 


… i w jakiej wysokości?

Spośród osób pobierających w grudniu 2021 r. emeryturę nowosystemową w wysokości niższej niż najniższa ustawowa wysokość, 17,4 proc. pobierało ją w wysokości 600 zł i mniej (w przypadku mężczyzn było to 29,5 proc., w przypadku kobiet – 14,7 proc.), 23,8 proc. - w wysokości pomiędzy 600,01 a 800,00 zł (21,0 proc. mężczyzn, 24,4 proc. kobiet), zaś 58,8 proc. w wysokości powyżej 800 zł (49,5 proc. mężczyzn, 60,9 proc. kobiet). Najwyższy odsetek kobiet pobierał tę emeryturę w wysokości z przedziału 800,01 zł do 900,00 zł, natomiast najwyższy odsetek mężczyzn – z przedziału 1 000,01 zł do 1 100,00 zł. W niższych przedziałach wysokości (do 700 zł) dominują mężczyźni, zaś powyżej 700 zł przeważający jest udział kobiet. Oznacza to, że średnia wysokość emerytury niższej niż najniższa jest wyższa w przypadku kobiet.

Według danych ZUS, średnia wysokość emerytury pobieranej w grudniu 2021 r. w wysokości niższej niż najniższa wynosiła 826,16 zł (w przypadku mężczyzn było to 766,44 zł, w przypadku kobiet – 840,08 zł). W porównaniu z grudniem 2020 r. średnia wysokość emerytury wypłacanej w wysokości niższej niż najniższa wzrosła o 31,57 zł (w przypadku mężczyzn – o 29,97 zł, w przypadku kobiet – o 33,06 zł). Najniższa wysokość emerytury odnotowana w grudniu 2021 r. wynosiła 0,01 zł. Pobierała ją osoba, która nie podlegała ubezpieczeniu społecznemu przed 1.01.1999 r., a po tym okresie udowodniła jeden dzień ubezpieczenia z tytułu umowy zlecenia.

- Wysokość emerytur ustalanych według nowych zasad zależy od kwoty będącej podstawą obliczenia świadczenia, czyli od zwaloryzowanej kwoty składek zgromadzonych na koncie i subkoncie oraz zwaloryzowanego kapitału początkowego. Średnia podstawa wyliczenia dla emerytur wypłacanych w grudniu w wysokości niższej niż najniższa wynosiła 174,4 tys. zł i w przypadku kobiet była wyższa o 23,3 proc. niż w przypadku mężczyzn (odpowiednio 180,8 tys. zł i 146,7 tys. zł). Pomimo, że kobiety przechodzą na emeryturę wcześniej i mają ją wyliczoną z zastosowaniem wyższego dalszego trwania życia, w przypadku emerytur niższych niż najniższa, ich świadczenia są średnio wyższe niż emerytury mężczyzn. Jak widać z poniższego wykresu, w niższych przedziałach (do 140 tys. zł) kapitału będącego podstawą obliczenia emerytury przeważają mężczyźni, w przedziałach od 140 tys. zł do 210 tys. zł udział mężczyzn i kobiet jest porównywalny, zaś w przedziałach powyżej 210 tys. zł przeważający jest udział kobiet – podkreśla Zakład w dokumencie.

Co ciekawe, wśród osób pobierających w grudniu 2021 r. emeryturę w wysokości niższej niż najniższa, aż 47,5 proc. (48,9 proc. mężczyzn i 47,2 proc. kobiet) miało emeryturę wyliczoną jedynie z kwoty zwaloryzowanego kapitału początkowego (nie miało odnotowanych składek). Oznacza to, że osoby te nie odprowadziły ani jednej składki na ubezpieczenie emerytalne po 1998 r. Natomiast brak kapitału początkowego obserwujemy u 3,8 proc. (5,4 proc. mężczyzn i 3,4 proc. kobiet) emerytów pobierających w grudniu 2021 r. emeryturę w wysokości niższej niż najniższa.

- Przyczyny tego stanu rzeczy są różne. Natomiast na pewno dotyczy to osób, które będąc w wieku produkcyjnym wykazywały bardzo niską aktywność zawodową, przynajmniej legalnie. To są osoby, które albo bardzo krótko pracowały, albo pracowały w szarej strefie, albo nielegalnie pracowały za granicą. To także osoby, które były nieaktywne zawodowo, bo poświęcały się obowiązkom rodzinnym czy opiekuńczym, ale również osoby, które pracowały na podstawie umów, które nie były objęte ubezpieczeniem emerytalnym, np. na umowach o dzieło albo umowach zlecenie. Te ostatnie oskładkowane zostały dopiero od 2016 r. a wcześniej składki na ZUS płacone były tylko przy pierwszej umowie, a staż ubezpieczeniowy naliczany był proporcjonalnie do relacji podstawy wymiaru w stosunku do minimalnego wynagrodzenia – mówi Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich. Jak podkreśla, wzrost liczby tych osób to nie tylko konsekwencja problemów naszego rynku pracy, ale i tego, że na emerytury na nowych zasadach przechodzą (od 2009 r.) kobiety i mężczyźni – od 2014 r. W starym systemie osoby z krótkim stażem były pozbawione prawa do jakiejkolwiek emerytury.

Dr Antoni Kolek, prezes spółki Instytut Emerytalny jest z kolei zdania, że w tym przypadku mamy do czynienia z systemowym problemem, gdy ponad 160 tys. osób było trwale wyłączonych z rynku pracy. - To pokazuje skalę strukturalnych problemów, z jakimi państwo nie poradziło sobie przez ostatnie 20 lat. Mogą być to osoby zapomniane przez państwo, które nie otrzymały wsparcia od instytucji rynku pracy, albo pracowały trwale w szarej strefie. Niestety po raz kolejny widzimy, że państwu lekką ręką przychodzi rozdawanie pieniędzy,  podczas gdy realne problemy społeczne pozostają nie rozwiązane – zaznacza dr Kolek.